sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 4

      Oczami Percy'ego

  Doszła do mnie wiadomość, że z samego rana wyruszamy do Obozu. Nie no, ogólnie super. Muszę magicznym sposobem dostać się do swojego mieszkania, spakować potrzebne rzeczy w 5 minut oraz wrócić i przygotować Annabeth. Dokładnie tak, super. Nie mam co marudzić, to rozkaz Thalii. Jakoś nie mam ochoty na wdawanie się w dyskusję z córką Zeusa.
- Dziewczyny, mam jedno małe pytanie. Takie naprawdę mało istotne, ale powiedzcie mi - jak mam dostać sie do domu? - zapytałem "lekko" poirytowany. Thalia parsknęła, z ruchu jej warg wywnioskowałem, że powiedziała "półgłówek".
- Serio nie wiesz? A o starym przyjacielu to już zapomniałeś? - Thalia uniosła brwi i przybrała ten wyraz twarzy, dzięki któremu bez testu DNA wiadomo, że to córka Zeusa (chociaż bogowie nie mają DNA ale mniejsza z tym). Zrozumiałem o co jej chodziło. Szybko wbiegłem na dach i głośno zagwizdałem. Chwila nawet nie minęła, a już dało się słyszeć echo skrzydeł. Cześć szefie dawno się nie widzieliśmy.
- Rzeczywiście Mroczy, bardzo dawno. To co? Lecimy do mojego mieszkania? Chyba wiesz gdzie to jest.
Jasne szefie, ale...
- Tak, tak. Dostaniesz cukier tylko lećmy już.
  Wskoczyłem na grzbiet Mrocznego. W mgnieniu oka rozłożył skrzydła, po czym wzbił się w powietrze. Lecieliśmy naprawdę szybko, więc u celu znaleźliśmy się w jakieś 3 minuty. Kazałem przyjacielowi zostać na dachu, a sam pobiegłem spakować rzeczy. Mojej mamy nie było dziś w domu. Chyba wyszła na jakąś randkę z Paulem. Złapałem największą torbę, zacząłem upychać do niej "najpotrzebniejsze" rzeczy, znaczy wszystko, co miałem pod ręką. Zostawiłem mamie kartkę na stole, napisaną niebieskim flamastrem oczywiście. Na pewno zrozumie. Spojrzałem na swój pokój. Z każdym rokiem spędzam w nim coraz mniej czasu. Ruszyłem w stronę drzwi. Nagle usłyszałem za sobą czyjś głos. Szeptał: "Perseuszu, lepiej będzie dla wszystkich, gdy przestaniesz się wtrącać. Posłuchaj czasem kogoś mądrzejszego <hahaha> Ona i tak będzie moja!". Obróciłem się gwałtownie w stronę, z której niby dochodził głos. Nikogo nie było. Wiedziałem jednak, kto to mówił. Nie chciałem tracić czasu, miałem bardzo złe przeczucia. Wskoczyłem  na Mrocznego i polecieliśmy.

   Oczami Thalii

- Rzucajcie włóczniami! Włócznie Łowczynie, włócznie! Dobrze, nie pozwólcie im dostać się do Annabeth! Alex, zablokuj wejście do pokoju. Ach, to bez sensu. Musimy wyjść z budynku!!! - krzyczałam jak opętana, chciałam nad sobą zapanować, ale nie mogłam. Jack nas zaskoczył, miał przewagę. Bałam się, że przegramy.
- Panie! Mamy ją, uciekajmy! - zawołał jeden z podwładnych.
- Świetnie. Wynosimy się stąd. Odwrót, słyszycie! Adieu dziewczynki - powiedział Jack patrząc na nas i śmiejąc się. Aż mnie coś od środka rozrywało. Rzuciłam się w jego kierunku. Pewnie udałoby mi się go uszkodzić, gdyby nie fakt, że zniknął. Po prostu się rozpłynął, razem z reszta hołoty, razem z Ann... Z moją przyjaciółką. Obiecałam, że będę jej bronić, choćbym miała zginąć. Obiecałam... W tym momencie zauważyłam Percy'ego. Świetne wyczucie czasu.
- Thalia! Co tu się stało? Gdzie Annabeth?  - zapytał mocno zdenerwowany rozglądając się po zniszczonym pomieszczeniu.
- To Jack. Zaatakował nas ze swoją bandą i zabrał ją. Przepraszam Percy, to moja wina. Mogłam to przewidzieć - wybuchłam. Nie wytrzymałam napięcia, usiadłam przy ścianie i schowałam głowę w kolanach.
- Hej, spokojnie - choć sam wcale nie był spokojny. Doceniam, że chciał mnie pocieszyć - To serio nie twoja wina. Nie mogłaś wiedzieć. Nikt nie mógł. Poza tym Annabeth jest mądra, na pewno w tym czasie, gdy będziemy jej szukać znajdzie jakiś sposób na wydostanie się lub chociaż na obronę - był taki pewny tego, co mówi. Nie chciałam go ranić.
- Yhmmm... tak, no bo wiesz... - zaczęłam się jąkać, co mi się nie zdarza. I ta zagwozdka jak mu to powiedzieć?
- Ukrywasz coś, prawda? - strzał w dziesiątkę.
- Yhm. I tak byś się dowiedział. Bo ta trucizna, to ona no... spowodowała, że Ann została poddaną i hmm.. najwierniejszą towarzyszką Jack'a. Czyli zakochała się w nim. Raczej nie będzie chciała od niego uciec.No i wiesz jest jeszcze jedna sprawa. Gorsza niż to. - wyrzuciłam z siebie tylko niewielką część informacji. Wiem jak go zaboli prawda. Przecież on ją kocha. I wiem, że ona jego też. Percy nic nie powiedział. Usiadł na przeciw mnie pod ścianą, schował twarz w dłonie. W tym momencie wszystkie krany, butelki, rury zaczęły wybuchać. Łowczynie krzyczały, żeby nad tym zapanował. A ja usiadłam obok niego i zaczęłam:
- Percy, to nie wszystko. Powiem ci resztę tylko uspokój się do cholery - spojrzał na mnie i szepnął "mów".
- Istnieje przepowiednia, o której Chejron dowiedział się jakieś dwa tygodnie temu. Nikt oprócz nas o tym nie wie. To przez to tu jestem. Annabeth jest naszą nadzieją, ostatnią nadzieją. Rozumiesz?
- Ale zaraz, o czym dokładnie mówi przepowiednia? - wiedziałam, że o to zapyta. Wdech, wydech, spokój. Mów.
- Tylko się nie denerwuj, proszę. Przepowiednia mówi o....


***
Taaa daaam!
No hejka herosi :D
 I mamy czwarty rozdział. Trochę się ciągnie ta akcja z niewiedzą Percy'ego ale w jednym rozdziale nie może być natłoku informacji :D Szykujcie się na szok związany z przepowiednią ;* A i dziękuję wszystkim komentującym oraz czytającym i zachęcam do dalszego KOMENTOWANIA, bo to bardzo bardzo bardzo motywuje.  Obserwacja za obserwacje itp. Wpadne chętnie na wasze blogi misie.
P.S. A i usunęłam weryfikację obrazkową huehuehue *.*

10 komentarzy:

  1. Szkoda że krótkie ale super. Czekam na następny rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Super . Zapraszam do siebie http://rose-c.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. jest swietne! obserwuje! zapraszam do siebie http://smugglersemotions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bu, w takim momencie przerywać XD
    Podoba mi się ^^ jak dla mnie dobrze, że rozdziały nie ciągną
    się w nieskończoność, przynajmniej nie pogubię się w fabule:3
    Zdjęta weryfikacja obrazkowa, uff, myślałam, że będę musiała
    się z nią znowu męczyć.
    Rozdział zgrabnie, przejrzyście napisany, podoba mi się, ale tego końca to nie podaruję XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo krótkie, ale ciekawe :) Czekam na kolejną część.
    pozdrawiam ;*

    http://normalnienienormalne16.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham takie opowiadania. Nie za krótkie i nie za długie. W dodatku świetnie pisane podziwiam ;)

    http://twoo-sisters.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Krótkie, lecz strasznie interesujące :)
    Biedna Thalia, biedny Percy, głupi Jack!
    Co to będzie w kolejnym rozdziale, oj? :D

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajefajne:-]
    Zapraszam do mnie
    Percabeth, Kroniki Rodu Kane. Dalsze losy.

    OdpowiedzUsuń

  9. Kochana! Świetny rozdział . :D Jak zwykle ;* Dzięki ci ,że nie piszesz dłuuuuuuuuuuuugich ,bo szczerze wolę się jarać czymś i czekać na nexta niż szybko wiedziec o co chodzi xD Taka już jestem <33333




































    http://dalsze-losy-herosow.blogspot.com/2014/03/rozdzia-9.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  10. Thalia nie przeklina i niech tak zostanie! ZROZUMIANO!!!!
    Tak to super i extra.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że kliknąłeś aby dodać komentarz <3 To dla mnie wiele znaczy, pisz szczerze i często x ddd