piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 11 - Przepowiednia

Hej :D Dziś notka wyjątkowo też na początku - od razu mówię wam, że jest tu dużo dialogów, bo trochę nasi bohaterowie musieli sobie powyjaśniać.

***
Oczami Nico

- Co się tak dziwicie, ludzie? Przecież od razu widać, jak do siebie pasujemy, prawda kochanie? - Annabeth zwróciła oczy na mnie, pozostali również. Cholera, Percy mnie zabije!
- Ann, my nie jesteśmy parą. Ty kochasz Percy'ego! - Krzyknąłem wyrzucając to wreszcie z siebie. Ona może i mi się podoba, ale coś jest nie tak, nigdy się nie zachowywała w ten sposób. Kochana intuicja podpowiadała mi, że Annabeth nie jest świadoma tego, co robi.
Syn Posejdona lekko się uśmiechnął, ale zaraz znowu spoważniał i zapytał:
- Skoro mnie kochasz, to czemu się całowaliście? - Mierzył mnie surowym spojrzeniem, a ja zawahałem się, co odpowiedzieć. Gdy już ułożyłem sobie "przemówienie" przerwała mi córka Ateny, która niespodziewanie straciła przytomność.
- Na brodę Zeusa! Znów ten jaśmin - powiedziałem podchodząc szybko do Ann. Nic jej się nie stało, momentalnie odzyskała świadomość i wstała.
- Co??!! Jaki jaśmin? - Thalia włączyła się do rozmowy, była zaskoczona i jednocześnie radosna.
- Ciągle czuję tutaj ten słodki zapach, co jest dziwne w Podziemiach - odrzekłem spokojnie. Annabeth przyglądała nam się z uwagą, robiąc zdziwioną minę.
- Czy ktoś mi powie, co tu się dzieje? - Zapytała. Wybałuszyłem na nią oczy, Percy patrzył jak na wariatkę. Tylko Thalia się śmiała.
- Nic nie pamiętasz, czy żartów ci się zachciało? - Warknął potomek Posejdona, rozzłoszczony całą sytuacją.
- Nie złość się na nią, naprawdę nic nie pamięta - odpowiedziała córka Zeusa.
- A ty skąd wiesz?
- Ech, wy chłopaki. Jak zwykle nic nie wiecie. Jaśmin to ulubiony zapach Afrodyty. Rok temu, podczas misji, bogini rzuciła urok na jedną z moich Łowczyń. Dzięki temu zakochała się w pierwszym-lepszym przystojniaku, którego spotkała. Później ciągle gdzieś znikała. Co jakiś czas urok przestawał działać, a ona nic nie pamiętała. Dlatego Ann się tak zachowuje - wyjaśniła Łowczyni. Miałem nadzieję, że mówi prawdę.
Głupio mi było. Doskonale wiem, że ona i Percy chcieli ze sobą chodzić. Nie mogłem im tego zepsuć.
- Przykro mi za to, co zrobiłam. Chociaż nie wiem dokładnie co. Miałam sen, w którym różowa mgła Afrodyty wniknęła mi do serca. Przez nią tyle zamieszania - dopowiedziała córka Ateny.
- Jeśli chcecie dowodu, znajdziecie go na włosach Ann - dziewczyna lekko rozkojarzona zaczęła wnikliwie badać swoje włosy, aż wreszcie znalazła. Różowe pasmo opadało jej na ramiona.

Oczami Percy'ego

Byłem zły, bardzo zły. Fale negatywnych emocji zalewały mnie od wewnątrz. Kurde, każdy by się wściekł, gdyby jego ukochana całowała się z innym - w dodatku twoim przyjacielem. Po wyjaśnieniu sprawy nie wściekałem się aż tak. Przynajmniej nie na Annabeth. Ona nie wiedziała, co robi. Przysięgam, że jak spotkam Afrodytę to tak jej wygarnę, aż Zeus będzie piorunami mnie uspokajał.
Wyjaśniliśmy sobie, że Nico wraz z Ann znajdują się mniej więcej w południowej Francji. Lipa. Trochę daleko, bez sensu, żebyśmy tam po nich jechali. Uzgodniliśmy więc, że syn Hadesa wyprowadzi ich z tunelu i znajdę jakiś sposób na powierzchni, żeby wrócić do kraju.
Długo musieli mnie przekonywać, żebym nie leciał do Francji. Ann stwierdziła, że po jakie buty mam do nich lecieć, skoro równie dobrze oni muszą przylecieć do nas. Nie chciałem z nią dyskutować, i tak była przybita. Nigdy nie wiadomo, kiedy znów uaktywni się w niej ta mgła.
Naszym zadaniem było pojawienie się w Obozie i uprzedzenie o planach Jack'a i jego cholernego brata. Mieliśmy powiedzieć o tej całej Armii Zniszczenia, co swoją drogą było straszne. Trzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby dowodzić taką armią. Czyli podsumowując - Ann i Nico wracają do kraj, a my staramy się zniszczyć coś, co niszczy nas.

Oczami Annabeth

"Ooo, jakie to piękne! Mały cud. Wyczuwam tutaj trochę magii... Ale nie jest ci dane, o nie. Magia nie pomoże, to nie twój czas. Posmakujesz rozczarowania, bólu, smutku. Już niedługo. Nie martw się, z odpowiednią osobą dostaniesz szansę cieszenia się innym cudem."
W mojej głowie ten głos odbijał się echem. Wiecznym echem. Wracał jak bumerang. Po krótkim czasie był nie do zniesienia.
I co to niby znaczy? Jaki cud, jaka magia?
- Nico, przepraszam. Bardzo mi przykro. Nie zrozum mnie źle, ale nie chcę robić ci nadziei. Kocham cię.. jak brata - wyjaśniłam przyjacielowi, gdy szliśmy wzdłuż kamienistego tunelu. Syn Hadesa próbował otworzyć przejście na powierzchnię, jednak po kilku nieudanych próbach zrezygnował. Coś blokowało jego moc... Coś, co nie chciało nas stąd wypuścić. Musieliśmy iść przed siebie z nadzieją, że uda nam się trafić na jakieś wyjście.
- Nie przejmuj się. Ten głupi jaśmin chyba mnie też się trochę udzielił. Bo wiesz... rzeczywiście byłem tobą zauroczony, ale od dłuższego czasu podoba mi się Thalia - Nico patrzył w podłogę, nie podnosił głowy. Zaczerwienił się. Och, to takie urocze. Ucieszył mnie ten fakt, bo to oznacza, że mi ufa. Jednocześnie lekko się zmartwiłam, gdyż Thalia jest Łowczynią. Wieczną dziewicą. Musiałaby zrezygnować z powierzonej jej funkcji, żeby być z Nico.
- Wspaniale! Musisz jej powiedzieć, koniecznie! - Postanowiłam zachęcać go do działania. Wydaje mi się, że córka Zeusa choć trochę odwzajemnia jego uczucia. Może to dość dziwne jak na nią, ale przyjaciółki nie da się oszukać.
- Tak myślisz? Bo ja uważam, że nasz związek w ogóle nie zaistnieje. Rozumiesz? Łowczynie, Zeus, Hades. Dwa różne światy - ciągle patrzył w ziemię, głos ugrzązł mu w gardle.
- Kto nie próbuje, nic nie zyskuje - złapałam go za rękę, żeby popatrzył na mnie. - Nie myśl, działaj!
- I mówi to córka bogini mądrości?
- Rozum jest dobry, ale gdyby się nad wszystkim zastanawiać, można by zwariować. Uwierz mi - uśmiechnęłam się szeroko.
- Dzięki. Do twarzy ci z tym różowym pasemkiem - zaśmiał się głośno, a ja dałam mu kuksańca. W tym momencie poczułam, że znów mam starego przyjaciela.
Szliśmy zimnym, kamienistym korytarzem. Pochodnie w kształcie czaszek oświetlały drogę. Gdzieniegdzie wyłaniały się małe żyjątka, na szczęście nie pająki. Powietrze pachniało stęchlizną, ale tak już bywa pod ziemią. W skrócie - niewesoło.
Całą drogę rozpamiętywałam głos. Delikatny, kobiecy, taki przyjazny. Nie miałam czerwonego pojęcia, co znaczyły te słowa. Wiem tyle, że coś mnie rozczaruje, zaboli, zasmuci. Miła perspektywa przyszłości.
Nagle stanęłam. Nico popatrzył na mnie pytająco. Nie zdołałam wydobyć z siebie słowa, musiałam oprzeć się o ścianę. Strasznie zakręciło mi się w głowie, więc z pośpiechu podparłam się złamaną ręką. Krzyknęłam przeraźliwie, a dźwięk rozszedł się korytarzem w dwie strony. Syn Hadesa momentalnie znalazł się obok, wyciągnął z plecaka butelkę wody i podał mi ją. Napiłam się łapczywie, a za nim Nico zdążył o cokolwiek zapytać, gruby, męski głos ryknął:

Dziecię Ateny utraci swój cud,
Lecz do stóp jej padnie cały ich lud.
Światłość i ciemność swe siły połączy
Za sową i morzem do boju podąży.
Biel jest początkiem, czerń zaś skończeniem.
W grobowcu złożeni z miłosnym przyrzeczeniem.

Złośliwy głos zaśmiał się pogardliwie i zamilkł. Nastała cisza. Z przerażeniem popatrzyłam na Nico, on chyba myślał to samo. Właśnie usłyszeliśmy przepowiednię.


***
Dalsza część notki. 
A więc jak mówiłam - mamy tu dużo dialogów. Nie chciałam ciągnąć związku Nico i Ann, więc sobie powyjaśniali i wszystko gra. Wiecie, kocham Percabeth, więc oni muszą być <3
Przepowiednie napisałam sama, więc nie złośćcie się jak się nie podoba :D 
Dziękuję za tyle nominacji do LBA, za tyle miłych komentarzy i za to, że czytacie <3 Piszcie jak są jakieś literówki to szybko poprawię. 
KOMENTUJEMY LUDZIE <3 

Meggi


wtorek, 22 kwietnia 2014

Och, co tu mamy? Nominacje :D

Dzień dobry herosi :D
Cóż to za post... A więc to są nominacje do LBA ! Juupiii . Hahaha. Dobra.
Moja ciężka praca <hahahaha> została doceniona i dostałam aż 2 <!> nominacje. Bardzo, bardzo dziękuję i postaram się szczerze odpowiedzieć na zadane pytania.

Pytania od Aria Pl (http://perabeth.blogspot.com/):



1. Czy jesteś obecnie w związku?
- Tak, w stałym związku z Percy'm <3

2. Kiedy miałaś pierwszego chłopaka?
- Nieformalnie w zerówce, ale już tak oficjalnie i w ogóle to w pierwszej klasie x ddd

3.Odbył się już twój pierwszy pocałunek( w usta)?
- Kurde, no nie ;c Percy się wstydzi :D

4.Gdybyś złapała złotą rybkę jakie byłyby twoje trzy życzenia?
- Żyć w świecie wujka Rica, chciałabym umieć ładnie śpiewać i żeby nie było, że jestem egoistką to oczywiście world peace <3

5.Jak się z zasady ubierasz( opisz swój styl)?
- Trampki, coś na luzie, kolorowo, z dodatkami, żebym dobrze się czuła :)

6. Od kiedy prowadzisz bloga?
- Od 21 stycznia tego roku <2014>

7. Lubisz czytać lektury szkolne( jeśli tak to jakie)?
- Lektur nienawidzę! Mogę czytać tylko te książki, które sobie sama wybiorę, bo inaczej się nie mogę w sobie zebrać.

8.Lubisz znać znaczenie tekstu angielskiej piosenki, której słuchasz?
- Z reguły te teksty po polsku są tak idiotyczne, że wolę nie.

9.Lubisz polskie seriale?
- Niektóre a i owszem, chociaż kocham brytyjskie i amerykańskie <3

10. Oglądasz kabarety?
- Nałogowo <3 Serio. Uwielbiam.

11. Czytasz mój blog?
- Owszem, kocham Lenę :D

Pytania od Zuza Zuziek (http://gumadozycia.blogspot.com/):

1. Ulubiony zespół/piosenkarz?
- Katy Perry, P!nk, Afromental :D
2. Najdziwniejsza myśl ever?
- Marysia w świat nago przez podręcznik x ddd I weź to zrozum :D
3. Kim chciałabyś/chciałbyś zostać w przyszłości?
- Nie wiem.
4. Co cię motywuje do pisania?
-Komentarze, czytelnicy i komentarze :)
5. Ulubione piosenki?
- "Just give me a reason", "Let it go", "Dark Horse" i wiele, wiele innych.
6. Twoje motto?
- Jak się nie ma, co się pragnie, to się kradnie, co popadnie x ddd Hahaha. Myśl przewodnia <3
7. Czego nienawidzisz?
- Pająków, szkoły, matmy, fizyki, chemii, mięty, robali, Kronosa, Hery, Voldemorta, kredek świecowych, zimna... dużo tego :D
8. Czy kiedykolwiek "zauroczyłaś/eś się" w postaci z książki?
- Oczywiście! Jedna postać, a książek kilka - Percy <3 
9. Co myślisz na temat internetowych przyjaźni?
- Zależy na kogo się trafi. Znam przypadki, kiedy takie przyjaźnie trwają całe życie. Ale konieczne jest, żeby wreszcie spotkać się w realu.  Czyli ogólnie jestem za.
10. Czym się interesujesz?
- Siatkówką, herosami, mitologią, sherlockiem, blogiem :D

***
Moje pytania:
1. Czemu postanowiłaś założyć bloga?
2. Ulubiony serial?
3. Twój idol?
4. Jakie jest twoje marzenie?
5. Ulubiony kolor?
6. Wymarzony zawód?
7. Znienawidzony przedmiot w szkole?
8. Ulubiona książka?
9. Gdzie chciałabyś pojechać na wakacje?
10. Jaki masz model telefonu?
11. O czym często myślisz przed pójściem spać?

Lista blogów nominowanych:
http://wswiecieherosow.blogspot.com/
http://olimp-herosi.blogspot.com/
http://story-about-auslly.blogspot.com/

Co do rozdziału... To moi mili, pojawi się już niedługo, na pewno do końca tygodnia. Później będzie trochę przerwy, gdyż wyjedżam i nie dam rady napisać. Kocham was <3

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 10 - Czasem coś w życiu się plącze

Oczami Annabeth

- Witaj dziecko - słodki głos przerwał dawno panującą ciszę. - Jak się masz? 
Oślepił mnie różowy blask. Zapach słodkich perfum unosił się w całym pomieszczeniu, aż mdliło. Mały różowo-fioletowy pokoik ozdobiony był rozmaitymi kwiatami, obrazkami oraz wielkimi zegarami, a na każdym była inna godzina. Biały, delikatny stolik stał na środku włochatego seledynowego dywanu, który moim zdaniem kompletnie tutaj nie pasował. Obok niego ustawione były dwa równie białe krzesła. Każdy milimetr ściany pokrywały zdjęcia z wybiegów, pokazów mody, rozdań pretiżowych nagród. 
Tuż przede mną widniała postać kobiety zniewalająco pięknej. Raz była blondynką z kaskadą loków opadającą na ramiona, a za chwilę miała idealnego kasztanowego warkocza. Zawsze olśniewająca.
- Afrodyta - powiedziałam bez zachwytu.
- Brawo kochanie! - Klasnęła w dłonie. - Musimy porozmawiać. Chcesz herbatki? - Na stoliku pojawiły się dwie filiżanki z gorącą herbatą. Zapach jaśminu zawładnął moim ciałem, przyciągał mnie do siebie. Bogini zaśmiała się.
-Na każdego jaśmin tak działa. - Usiadła naprzeciw mnie. Wzięła łyk napoju i zaczęła - Zapewne doskonale wiesz, że po prostu kocham wzloty i upadki w związkach. Ach, to jest takie urocze, gdy pary wzmajemnie posądzają się o zdradę! A później zrywają i znów się godzą! Wprost uwielbniam takie sytuacje. Ale wracając do tematu. Czy ty zdajesz sobie sprawę jaka jestem z ciebie dumna! Moja droga, uwiodłaś aż trzech chłopców. Brawo!
- Słucham?! Jak to trzech? - Ogromne zdziwienie malowało się na mojej twarzy.
 - Spokojnie dziecko, już wyjaśniam. Numer jeden: kocha cię ponad życie i zrobi dla ciebie  wszystko... Percy Jackson! - Afrodyta mówi zupełnie jak w teleturnieju, świetnie się przy tym bawi. Mi jakoś nie jest do śmiechu. Przecież jak kocham TYLKO Glonomóżdżka. - Numer dwa to Pan Zawładnę Światem Z Córką Ateny U Boku. Poznajesz? Na pewno. Jack Rogers. I objawienie, które zadziwiło nawet mnie. Przystojniak z Podzeimii, Nico di Angelo - zatkało mnie. Czyli on coś do mnie czuje...
- Nie, nie, nie. Ja doskonale wiem, co chcesz osiągnąć! Nie wykorzystam ich, nawet o tym nie myśl. Nie skrrzywdzę ich.. no oprócz Jack'a, bo jest podłą kreaturą.
- W tym się zgodzę. Ale jestem tu, żeby trochę namieszać ci w miłosnej sferze - w okół mnie rozbłysło różowe światło, a mgła w tym samym kolorze wniknęła do mojego serca. Dosłownie. Poczułam lekkie ukłucie i silny zapach jaśminu. Nic poza tym. - Teraz będzie lepiej. To samo zniknie, gdy wreszcie dojrzejesz. W miłości oczywiście. Nie sztuką jest kogoś w sobie rozkochać, ale pokazać tej osobie, że warto być razem. Rozumiesz? - Chyba zrozumiałam ten przekaz. Chciałam zadać jej jeszcze kilka pytań, ale sceneria nagle zaczęła się rozmywać. Bogini pomachała ręką na pożegnanie i w dalszym ciągu piła herbatkę. Po śnie pozostał tylko jaśmin.


*
Powoli otworzyłam oczy. Ciemność. Wszędzie ciemność i przeraźliwy chłód, który bez ogródek dotyka moje obolałe ciało. Na dodatek pulsujący ból w prawym nadgarstku, prawie nie do wytrzymania. Skóra piekła, w głowie wirowało. Koszmar. Stan samopoczucia - chwilowo nie do określenia. Musiałam na chwilę stracić przytomność. Sceny z lotu, upadku, zaczęły napływać mi przed oczy. Nico, żyję dzięki niemu. Poświęcenie... to chyba najlepszy dowód miłości. Tak jak mówiła Afrodyta, on coś do mnie czuje. A ja? Sama nie wiem, przecież kocham Percy'ego. Moje serce zaczęło wariować. Głupia mgła. Czary bogini sprawiają, że nie kocham już tylko syna Posejdona. Kocham też syna Hadesa. I nie jest mi z tym dobrze. Będę musiała wybrać. Teraz, z sercem przedzielonym prostą kreską na pół, to nie będzie proste. Nie umiem wybrać między nimi. A może... nigdy nie umiałam.
Dopiero po chwili zauważyłam, że stoi nade mną Nico, wołając, czy nic mi nie jest. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że on wciąż trzyma mnie za rękę.
- Ann, żyjesz? - Zapytał z troską w głosie.
- Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ból w nadgarstku i fakt, że nie za bardzo wiem, gdzie jestem - odpowiedziałam, starając się zamaskować niepotrzebne emocje. Nico pstryknął palcami i na kamiennych ścianach pojawiły się pochodnie w kształcie czaszek. Rozświetliły pomieszczenie, które okazało się ogromnym korytarzem. Korytarzem bez końca.
Wspólnie obejrzeliśmy mój nadgarstek i zgodnie stwierdziliśmy, że jest złamany.
- Co z tym zrobimy? Masz ambrozję? - Zapytałam z nutką nadziei. Ten ból odbierał mi rozum. Chłopak nie odpowiedział. Po prostu złapał mnie za palce i jednym zwinnym ruchem nastawił kończynę. Krzyknęłam, głównie z przerażenia, chociaż to, co poczułam też jest dobrym powodem do krzyku. Kilka łeż spłynęło mi po policzku.
- Przepraszam. Nie dałabyś mi tego zrobić, gdybyś wiedziała - w sumie racja. Syn Hadesa objął mnie ramieniem, zupełnie jak małe dziecko. Było tak przyjemnie w jego czułych objęciach... - Powinienem ci coś powiedzieć...
- Co takiego?
- Gdy spadaliśmy, otworzyłem tunel do Podziemii...
- No tak, ale ...?
- Ale trochę nie myślałem nad tym, co robię. No wiesz, ta adrenalina. Bo tak właściwie, to jesteśmy, hmmm.... Mniej więcej w południowej Francji.
- Co??!!
- Powiedziałem mniej więcej...


Oczami Percy'ego

To moja wina, jestem pewien. Mogłem inaczej rozegrać tę walkę. Mogłem wcześniej zaatakować. Mam nadzieję, że żyją. Nico na pewno nie pozwolił im zginąć. Jemu to jakoś się nie spieszy na spotkanie z tatusiem.
Siedziałem w kawiarni niedaleko Empire State Building razem z Thalią i Groverem. Nikt się nie odzywał już od dłuższego czasu. Wszyscy mieli spuszczone głowy, wpatrywali się w swoje filiżanki. Zakładam, że teraz każdy się obwinia. Tak jest zawsze i każdy to przechodzi. Po tym następuje przełamanie, czyli zaczyna się wymyślanie rozwiązań. Ja jestem teraz na tym etapie. Niestety do głowy nie wpada mi zbyt wiele pomysłów. Nie jestem jak Annabeth. Ona by wiedziała, co robić.
- Rozumiem, że wyruszamy na nową misję? - Zapytał Grover przerywając ciszę.
- Znasz mnie - odparłem wykrzywiając usta w szelmowski uśmiech. Spojrzałem na Thalię. Miała zaczerwienione oczy, potargane włosy i w kilku miejscach rozdarte ubranie. Chociaż i tak wyglądała najlepiej z nas wszystkich. Nie powiedziała ani słowa, ale wiedziałem, że choćby się waliło i paliło ona musi odzyskać przyjaciół.
- Tylko gdzie zacząć poszukiwania? - Też mnie to zastanawiało. Bo w sumie jak znaleźć kogoś, kto się zapadł pod ziemię? W tym przypadku dosłownie. Może gdyby została dziura w ziemii, ale nie! Syn Hadesa musiał zatrzeć po sobie ślady. Pozostaje mi jedno - myśleć jak moja ukochana. Och, kiedy nie jest wcale tak łatwo być geniuszem!
A może to łatwiejsze niż by się zdawało?
Zerwałem się na równe nogi. Klienci wytrzeszczyli na mnie oczy. Opanowałem emocje, usiadłem i podzieliłem się pomysłem z towarzyszami. Słuchali uważnie, choć nie było zbytnio czego. Ten plan to nie labirynt Dedala. To nawet nie plan. Taki pomysł.
- W Podziemiach też działa Iryfon? - Zapytała Thalia, odzywając się po raz pierwszy. Od razu zrobiła facepalm, gdyż od zawsze herosom mówiono, że Iryfon działa wszędzie. Nawet w Tartarze.
Wyszliśmy z kawiarni. Nie musieliśmy zbyt długo szukać - w tej samej chwili ujrzeliśmy małą fontannę przy starym dębie. Idealnie.

Oczami Nico

- Hej! Uspokój się. Złość piękności szkodzi - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Ann ciągle chodziła w tę i z powrotem, niewiedząc, co ma ze sobą zrobić. Krzyczała coś po starogrecku, a ja z  doświadczenia wolałem nie słuchać. Zapomniała już nawet o bólu. Rękę miała usztywnioną, więc nie było tak źle.
- Skoro tak, to muszę być teraz bardzo brzydka - wyrzuciła agresywnie. Wstałem z lodowatej podłogi i złapałem ją za nieuszkodzoną dłoń.
- Ty zawsze jesteś piękna - powiedziałem lekko zachrypniętym głosem. Patrzyłem jej prosto w oczy. Zatraciłem się. Z dość głębokiej zadumy wyrwał mnie zapach jaśminu. Dziwne. Szlajam się po Podziemiach już ładnych parę lat i nigdy nie było tu przyjemnych zapachów.
- Naprawdę tak uważasz? - Zapytałą zbliżając się w moją stronę. Była bardzo, bardzo blisko. Pokiwałem twierdząco głową zmniejszając przy okazji odległość między nami.
- Może powinniśmy się stąd wydostać? - Chciałem zmienić temat, rozproszyć ją. Nie mogę tego zrobić Percy'emu. To mój przyjaciel. A jej prawie-chłopak.
- Och, daj spokój - i pocałowała mnie. Świat zaczął wirować, a jaśmin wprost zalał moje płuca. Trwało to dłuuugą chwilę. Oderwaliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Teraz to ja ją pocałowałem. Z każdą chwilą było coraz namiętniej. Annabeth trzymała mi rękę na klacie, a drugą mierzwiła, i tak już rozczochrane, włosy. Ja trzymałem ją w talii, chociaż muszę przyznać, że czasem trochę niżej... Było cudownie, mimo, że mało romantycznie. W Podziemiach tak bywa.
- Ekhem, ekhem - przerwał nam czyjś "kaszel". Odskoczyliśmy jak oparzeni. Szybko zaczęlismy rozglądać sie po korytarzu. Naszym oczom ukazał się Percy wraz z Thalią, którzy patrzyli na nas wilkiem przez Iryfon. Ewidentnie nie byli zadowoleni. Przez chwilę ucieszyłem się, że są setki kilometrów dalej niż my.
- Co to, do jasnej cholery, miało być??!! - Wykrzyknęli wspólnie. Oboje nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Jednak Ann szybciej oprzytomniała. Bez ogródek, patrząc w oczy Percy'emu powiedziała:
- To już nie można całować się ze swoim chłopakiem?
- Że co??!! - Krzyknęliśmy we trójkę.

***
Hejka :D
Napisałam i całkiem jestem zadowolona. Hahaha :D Tylko nie krzyczcie na mnie za to, co wyprawiam z Ann x ddd Dobrze jest. <3
Dziękuję wszystkim, którzy skomentowali mój poprzedni post - to mnie bardzo zmotywowało.
Liczę na KOMENTARZE pod tym postem, lubię czytać, to, co piszecie. Nie ważne czy pozytywnie, czy negatywnie. Ważne, że to wasze zdanie <3
A, nie mam pojęcia jak napisać: "Oczami Nica", czy "Oczami Nico". Jak dla mnie to Nico, bo jakoś nie lubię odmieniać tego imienia. Jest piękne tak jak jest <3 Huehuehue. Pomożecie?

Życzę wszystkim moim drogim czytelnikom udanych, pełnych radości, wesołych, zdrowych Świąt. Żebyście nie przytyli, jak już to niech idzie w cycki x ddd
Dużo Percy'ego oraz Annabeth, a także Nico/Nica <3 Kocham was :D

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Kilka informacji, herosi :D

Witajcie :)

Jestem totalnie nie do życia, serio. Piszę nowy rozdział, ale nie chcę go dodawać za wcześnie, bo nie lubię jak coś jest zrobione na "odwal ".  Jak już się za coś zabieram, to niech to będzie zrobione porządnie, poprawione, w miarę idealne ... :D Pracuję nad tym, żeby dodawać rozdziały szybciej, ale dajcie mi trochę czasu :)
To może opowiem wam trochę o czymś, przez co tak trochę nie mam weny.
Byłam ze szkołą na jakże genialnym filmie "Kamienie na szaniec". Tak się rozryczałam, że aż mnie nosiło. Do tej pory jak o tym myślę, to mi się chce płakać. Piękne, prawdziwe, wzruszające. Jakoś po tym nie mogę się zebrać w sobie do pisania, na razie ciążko mi to przychodzi. Ale spokojnie - to przejdzie :D
Wiem, wiem, że film nie jest taki jak książka bla bla bla. Ale mi się naprawdę bardzo podobał. Polecam wszystkim. Szczególnie warta uwagi jest rola "Rudego", czyli Jana Bytnara. Aktror, który go zagrał oddał chyba wszystkie emocje, a w dodatku jakie z niego ciacho <3

"Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec,
A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec."

Drugą sprawą, którą chciałabym się z wami podzielić jest fakt, iż przeczytałam właśnie cudowną książkę "Znak Ateny". Trochę zmartwiło mnie zakończenie, ale jestem dumna z Percy'ego, że nie puścił Ann, że z nią skoczył. Prawdziwy heros. I słowa Nica na koniec: "Percy jest napotężniejszym półbogiem, jakiego w życiu spotkałem". Już się nie mogę doczekać aż dopadnę "Dom Hadesa". Grrr. A później trzeba czekać. Do października... Na pewno będzie warto - "Krew Olimpu"- będzie, będzie zabawa, będzie się działo x ddd

I to chyba na tyle. Tak chciałam wam opowiedzieć o swoim życiu. Nie obrażajcie się <3
Zostawiajcie swoje linki, piszcie szczerze, co wam leży na sercu. Serio. A i tak na prawie-zakończenie zarzucę wam cytat, który kocham. Nie jest dla wszystkich zrozumiały, ale do mnie po prostu gada jak najęty.
"Nić, z której utkany jest czas, tworzy życie...
Z otchłani czasu dobiega zew, który odbija się echem w wieczności"
Ktoś wie, z czego to cytat ? <3 I taki spontan:

  • Może chcecie podzielić się jakimiś waszymi pomysłami na następne rozdziały? No, to by było niezłe ... A więc jeśli ktoś chce zamieszać mi fabułę - to proszę bardzo. Piszcie na mój e-mail (meggiblog23@gmail.com) lub w komentarzu. Czekam na pomysły i każdy nagrodzę :D
Dziękuję za przeczytanie mojej ważnej notki i życzę miłego półboskiego spędzania czasu :D

Wasza Meggi <3

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 9 - "Myślałam, że śmierć będzie bolesna"

Oczami Percy'ego

John jednym zwinnym ruchem podniósł ją z podłogi i przytrzymał blisko siebie, jak na jakimś filmie akcji. Nie zdążyłem mrugnąć, a Ann już miała przy głowie pistolet. Była jeszcze w szoku po nieudanym skoku, nie zrozumiała, co się wydarzyło. Dopiero po chwili odzyskała zdrowy rozsądek. Zaczęła się szarpać, wyrywać, krzyczeć, żeby ją puścił, że jest totalnym palantem. Jak dla mnie za dużo słów. Zadziałałem impulsywnie, wyciągnąłem z kieszeni Orkana i ruszyłem z odsieczą. Tylko to mogłem zrobić.

Przede mną pojawiły się dwie harpie. Wyrosły jakby z posadzki! Zdezorientowany i zaskoczony nowymi przeciwniczkami zupełnie zapomniałem o jakiejkolwiek technice. Ciąłem mieczem na chybił-trafił. To był duży błąd. Harpie nie czekając aż chociaż trochę ogarnę sytuację, rzuciły się na mnie z pazurami. Poczułem przeszywający ból prawego ramienia. Krew polała się strużką po koszuli, zmieniając jej kolor na soczystą czerwień. Nie ugiąłem się, przyjąłem postawę gotowego do każdej walki i ruszyłem na tę, która stała bliżej. Cios w plecy okazał się niecelny, więc poprawiłem go celując prosto w klatkę piersiową, wysyłając poległą do Tartaru. Z drugą poszło zdecydowanie prościej. Spokojna szarża, kilka zastraszeń i perfekcyjne przebicie lewego boku. W ślad za koleżanką powędrowała do Tartaru. Zwróciłem się w stronę Johna, który nawet nie ruszył się z miejsca, był zaskoczony wynikiem walki, ale radowała go cała sytuacja.
- Jeden krok i strzelę. Uwierz mi chłopczyku, nie zawaham się - stałem, obserwowałem, myślałem. Nie zaryzykuję. Opanowała mnie niemoc. "Rusz głową imbecylu". Takich ćwiczeń nie było w obozie.
   Nachylił się i szepnął coś do ucha Annabeth. Mogę się założyć, że to nic entuzjastycznego, gdyż łzy zaczęly napływać jej do oczu.
- Nie możesz, słyszysz?! Nie! Ja...ja... zrobię, co zechcesz. Tylko proszę, nie .... - krzyczała przez łzy, których już dłużej nie była w stanie opanować.
- Czekaj, Ann. Nie słuchaj go! Będzie dobrze, obiecuję - najgorsze słowa jakie mogłem wypowiedzieć. Cóż, nigdy nie byłem zbyt dobry w pocieszaniu. Można by rzec, że jestem w tym fatalny. Sytuacja też była fatalna.
- Och, John. Przestań wprowadzać tę całą dramaturgię. Przepraszam za niego, od zawsze tak ma - Spokojny ton Jack'a sugerował, że jesteśmy na herbatce i ciasteczkach, popijamy i zabawiamy się przeglądając stare fotografie. Trochę mnie to zbiło z tropu. Mówił, jakby wiedział, że wszystko w końcu i tak ułoży się po jego myśli. Machnął zamaszyście ręką, John za ułamek sekundy stał przy jego lewym boku, a Annabeth ze związanymi rękoma z drugiej, prawej strony.
- Ann, kochanie. Mamy tu twoje dwa, ba, nawet trzy słabe punkty. Chyba wiesz o kim mówię? Więc może zaczniesz wreszcie współpracować?! - Z początku mówił delikatnie, ale ostatnie zdanie wykrzyknął tak głośno i nerwowo, że aż podskoczyłem. Był tak samo szalony jak jego brat.
- O czym on gada do cholery!? - Zapytałem z wyraźnym poirytowaniem w głosie. Bo oczywiście jako jedyny tutaj o niczym nie wiedziałem.
- Syn Posejdona, znany heros, ten, który ocalił Olimp i jeszcze nie złożył tego w całość? I ty, moja piękna, zakochałaś się w nim? - Jack zaczął się śmiać, złapał Ann za podbródek i popatrzył jej w oczy. Ciągle wgapiając się w jej szare tęczówki kontynuował - Kochasiu, ona jest bardzo silna. To już wiesz. Ale nie wiesz, że mogą ją złamać tylko dwie rzeczy. Przyjaźń i miłość. Czyż to nie piękne? - Teraz patrzył na mnie - Ty, syn Hadesa, córka Zeusa. I tylko jedną z tych osób darzy przyjaźnią. - Znów zwrócił się do córki Ateny - Nie mówiłaś mu?
Śmiech Jack'a przeszywał wszystko w okół.
"Hej Percy, Thalia i Nico lecą już po was na Mrocznym. Są w parku, bądźcie gotowi." Głos Grovera odbijał się echem w głowie.
Mój gniew urósł do tego stopnia, że nie dało się go w żaden sposób opanować. Po prostu eksplodował. Dosłownie jak potężny wulkan. Złość wyciekła niczym wrząca lawa i przeniosła się z dużą prędkością na wrogów. Orkan jakby walczył za mnie. Nie miałem władzy w prawym ramieniu, krew kapała z koszuli prosto na podłogę. Nie miałem pojęcia, w którą stronę uderzę, samo wychodziło.
- Annabeth, uciekaj! - Krzyknąłem, trochę za późno, gdyż ona już to robiła. Widziałem, że było jej ciężko. Chyba przejęła się tym, co powiedział Jack. Mnie też to poruszyło.

Oczami Annabeth

Wyskoczyłam. Nie przemyślałam tego dokładnie, miałam związane ręce, nie sterowałam swoim ciałem w locie.
- Musimy ją złapać, no już - Thalia wydawała rozkazy Mrocznemu, ale byli za daleko, a ja spadałam za szybko. Czułam, że to koniec. Coś podpowiadało mi, że nadszedł mój czas.
- Złapiemy cię, wyrównaj lot! - Mogli wołać w nieskończoność, nie miałam siły walczyć. Okno było za nisko,było mniej czasu,  spadałam. To trwało sekundy, ale i tak dłużej niż się spodziewałam. Zamknęłam oczy, zmawiając w duchu modlitwę do matki. Czekałam na zderzenie z zimnym brukiem.
- Nie pozwolę ci zginąć! Nigdy! - Nico skoczył z Mrocznego w moją stronę. Powinnam już dawno spaść, to trwało za długo. Bałam się otworzyć oczy, nawet, gdy poczułam czyjąś dłoń na nadgarstku.
- Zrobimy to razem - świst wiatru ledwo pozwolił słowom dotrzeć do moich uszu, krzyk zamienił się w delikatny szept. Ścisnęliśmy dłonie. Momentalnie zalała mnie fala zimnego powietrza połączona z trzaskiem spadających kamieni, osuwającej się ziemi. Myślałam, że śmierć będzie bolesna.


****
Dzień dobry <3
Jestem :D Oj długo nie mogłam się zebrać, żeby to napisać. Ale jest. Może nie jakieś arcydzieło, ale w moim klimacie i mi się podoba. Piszcie, co myślicie.
A tak w ogóle, to ludzie - Dziękuję za tyle wejść, miłych komentarzy, za wszystko. Wy nawet nie wiecie, że jesteście częścią mojego życia! Bez was to już nie to samo.
Zachęcam do komentowania, zostawiania linków do waszych blogów i czytania <3
P.S. Właśnie sobie czytam genialną książkę "Syn Neptuna" i ja po prostu coraz bardziej kocham herosów :D

Meggi