poniedziałek, 23 marca 2015

Nominacje do LBA *.*

Hej :> Nie, to nie rozdział ^^
Zostałam nominowana przez Astorię Potter oraz Gabby Mia ^^ I w takiej kolejności odpowiem na pytania ;)

1. Ulubiona postać z Harry'ego Pottera ?
Oczywiście Harry :> Żałuję, że nie jest z Hermioną, bo ją też zawsze lubiłam ^^ 

2.Największe marzenie ?
Poznać Bartka Kurka no i jakby się dało to wszystkich siatkarzy z reprezentacji (łącznie z panami, którzy zamierzają odejść xd) no i do tego jeszcze Facundo Conte (też siatkarz grający w polskiej lidze, ale pochodzi z Argentyny). Tak bardzo bym chciała ich poznać <3 
A tak poza tym to chciałabym zostać znaną pisarką ^^

3.Ulubiony film ?
Avengers, Książe Persji: Piaski Czasu, Kapitan Ameryka 1 i 2, Iron Man 1,2,3, Opowieści z Narnii 1,2,3, Władca Pierścieni 1,2,3, Gwiezdne Wojny 1,2,3,4,5,6 i coś na pewno by się jeszcze znalazło :D

4.Ile lat już blogujesz ?
W styczniu minął rok <3 Dumna jestem z tego ^^

5.Ulubiony sklep z ciuchami ?
Zdecydowanie Primark <333

6.Gdzie chciałabyś mieszkać ?
W Oxfordzie (że miasto, nie że uczelnia xd) albo w ogóle gdzieś w Anglii *.* Ewentualnie w Warszawie ;>

7.Ulubiony serial ?
Pretty Little Liars (kocham ^^), Gra o Tron, Przygody Merlina, Sherlock *.* 

8.Ulubiony miesiąc?
Maj (wcale nie dlatego, że mam urodziny :D)

9.Ulubiona pora dnia ?
Poranek (10) w sobotę, gdy wiem, że nie muszę się spieszyś i jest mi tak wewnętrznie fajnie :D

10.Ulubiona postać na twoim blogu ?
Percy <3

11.Ile czasu poświęcasz na blogowanie ?
Jeśłi chodzi o pisanie rozdziałów to tak z dwie godziny w weekend. Ale ogólnie dla mnie blogowanie to też porozumiewanie się z innymi na tym blogu i ogólnie wszystko, co z blogiem, więc można powiedzieć że 12h dziennie :D

**
Teraz pytania Gabby:

1. Kochać, czy być kochanym?
Kochać. Wolę dać coś od siebie i mieć nadzieję, że ten ktoś też kocha :>

2. Największe blogowe marzenie.
Dostać taką ważną blogową nagrodę i pójść na jakieś spotkanie sławnych blogerów, gdzie będę najsławniejsza xddd

3. Potrafisz słuchać przyjaciół?
Zdecydowanie tak. Lubię słuchać ludzi. Ale czasami mnie ponosi i nie da się mnie przegadać :D

4. Gdyby była możliwość cofnięcia jednej Twojej decyzji, która by to była?
Jest kilka takich, ale tak nie szukając długo w pamięci to nie wysłałabym kilku wiadomości. Właściwie to nic się nie stało, że je wysłałam, bo to było do mojej cioci i były miłe, ale stosunki z moją ciocią są skomplikowane i wolałabym, żeby tego nie czytała. Trochę mnie poniosło z emocjami xdd

5. Zwierze, które jest Twoim patronusem.
Mój kochany pieseł xd

6. Co najbardziej cenisz w ludziach, a czego nienawidzisz?
Cenię szczerość i to, że powiedzą pewne rzeczy nawet jeśli to zaboli. Nienawidzę jak ktoś się podlizuje i jest próbuje na siłę być najlepszy.

7. Najbardziej znienawidzona przez Ciebie postać literacka.
Pinokio. Nienawidzę tego drewnanego idioty (sorry. Już się opanowuję xd) Mało kto mnie tak denerwuje ;D

8. Masz trzy życzenia, jak je wykorzystasz?
Sprawię, żeby ludzie przestali chorować na choroby śmiertelne (bo przeziębienie trzeba mieć, żeby nie chodzić do szkoły :D), Zrobię się mega sławna jako najlepsza śpiewaczka ever xdd a na końcu sprawię, żeby każdę zwierzę (w kategoriach kot, pies, królik a nie tygrys czy panda xd) znalazło szczęśliwy, kochający dom i żeby miało swój kawałek nieba na ziemii <333 Bo to jak ludzie traktują zwierzęta jest co najmniej bulwersujące ;c

9. Co oznacza dla Ciebie słowo "przyjaciel"?
Oznacza kogoś kto jest przy tobie, gdy tego potrzebujesz, śmieje się z tobą, ale najczęściej z ciebie, nie chce nic w zamian za to, że jest. Zna cię tak dobrze, że to aż przerażające. Nie musisz spotykac się z tą osobą codziennie, ale i tak wiesz, że dalej jest i nigdzie nie ucieka ;D Dla mnie słowo przyjaciel może odnosić się zarówno do osoby jak i do zwierzęcia (pozdro dla mojego piełsa <3)

10. Jak najchętniej spędzasz wolny czas?
Jem sobie cukierki leżąc na kanapie, oglądając Disney Channel i zastanawiając się, co zrobic, żeby się nie zmęczyć, ale żeby spalić kalorie po cukierkach xdd Ewnetualnie gram na xboxie :D

11. Co sprawia Ci największą frajdę w blogowaniu?
Ludzie :D Ich miłe słowa i odpały xd Nawet nie wiem jak to dobrze ująć, ale chodzi o ludzi ^-^

***
Okey.
To tyle ;>
Nie wiem kogo nominować, więc nominuje później i później też podam pytania :>
Do następnego rozdziału :)
xoxo ;*
Meggi

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 34

Wiem, wiem. Długa przerwa była ;< Nie bijcie, dodaje wyczekiwany rozdział :D Chociaż za tę długość będę pewnie pałowana xddd  Coś ostatnio weny brak ;c


Oczami Annabeth

      Moje myśli były chaotyczne, krążyły mi w głowie milionami. Nie wiedziałam, co robić. Przeszywający wzrok Jack'a odebrał mi całą pewność siebie. Minęła zaledwie sekunda tego horrory, a ja czułam, jakby całe moje życie właśnie uleciało.
- Nie. - Tyle udało mi się wykrztusić. Myślałam jednocześnie, co powiedzieć, jak zapobiec rozlewowi krwi, jak ochronić najbliższych i jak zdjąć Jack'owi ten głupi uśmieszek w twarzy.
     Przez chwilę zapadło milczenie. Jedno z tych niezręcznych. Zupełnie jakby moje "nie" zawisło w powietrzu.
- Nie? Masz bardzo przekonujące argumenty - zaśmiał się Jack. Bo to takie normalne śmiać się i dyskutować z wrogiem, gdy ma się zamiar go zaatakować.
     Rzuciłam okiem na stojących za mną obozowiczów. Byli gotowi do walki, lecz w ich oczach widziałam przerażenie. Tylko nie w oczach Clarisse. Ona zawsze ma mordercze spojrzenie.
- Ann, co się dzieje? Na co czekają? - Percy dalej nie rozumiał. Nie wiedział. że czekają na moją decyzję. Mogę się oddać w jego ręce, co i tak w przyszłości będzie skutkowało wybuchem wojny, ale to może być ich szansa. Zdobędą potrzebny czas i to może skutkować przewagą. Jeśli nic nie zrobię... to będzie oznaczało jedno.
     Ciekawe czy umieranie boli...
- Ja bym się nie wahał - wtrącił się John, który pojawił się znikąd. I to wtedy mnie olśniło.
     Tu chodzi o Johna. Doskonałe.
-Ke batla puisano .* - Odezwałam się. Trochę sama byłam przerażona, że umiem tak powiedzieć. Jednak miny innych były zdecydowanie lepsze niż moje. Najbardziej zaskoczyłam Johna, który, tak jak przewidziałam, zrozumiał. "Chyba zwariowałam" - pomyślałam.
- A więc zapraszam - powiedział z uśmiechem. Zauważyłam, że oczy mu rozbłysły, jakby ktoś umieścił tak kulę ognia.
- Tse 'ne mahlo a** - dopowiedziałam. Chciałam, żeby przekaz był jasny.
- To nawet jeszcze lepiej. Pospieszmy się, mam napięty grafik - niedbałym gestem wskazał mi drogę. Chciał zaprowadzić mnie do jednego ze swoich namiotów. Swoją drogą - kiedy oni zdążyli rozłożyć tu namioty?
- Ann?! Co ty wyprawiasz?! - Krzyknął Glonomóżdżek. Postanowiłam nie odpowiadać. Mój plan miał kilka etapów, ale na tym nie potrzebowałam pomocy.
     Przeszłam przez bramę. Ludzie stojący przede mną rozstąpili się. Jack podążał za mną wzrokiem pełnym pytań, ale został na miejscu. Takie decyzje podejmowane w stresie mogą okazać się błędne... ale weszłam do namiotu z Johnem. Rozmowa bez świadków. Z Johnem.


Oczami Nico


- Wiem, co się tu dzieje - powiedziałem, gdy tylko odnalazłem Percy'ego w tym tłumie. Prawdopodobnie byłem jedynym z tych dwóch zgromadzeń, który wiedział cokolwiek.
     Tak w ogóle to nie lubię wojny, w której są jakieś niedociągnięcia. Jak już się planuje kogoś zabić to się go zabija. A nie jakieś dyskusje. Brak profesjonalizmu. Chociaż nie doszło jeszcze do rozlewu krwi, więc nie powinienem narzekać.
- Nareszcie ktoś ma jakieś informacje. Mów szybko - Percy wydawał się bardzo podenerwowany i wcale mu się nie dziwie. W końcu jego dziewczyna poszła do namiotu z wrogiem. (Czy tylko mnie to śmieszy ~ od autora xd)
 - Tu chodzi o te cholerne kamienie. Ann coś wie. I możliwe, że zamieszany jest w to też John. Podejrzewam, że on nie jest tym za kogo się podaje - wyrzuciłem to z siebie na jednym wydechu.
- Podaje się za brata Jack'a. A jeśli nie jest nim... to kim?  - Jego trybiki dalej nie mogły się ogarnąć.
- Nie chcę tego mówić za głośno, więc pomyśl trochę - rzuciłem sarkastycznie. I od razu pożałowałem. - Dobra, Słuchaj. Ten ćwok potrafi czytać w myślach, zna się na magii i wyrasta z ziemi. Nic ci to nie mówi? - Prościej już się nie dało.
      Po jego nagle wyprostowanych zmarszczkach na twarzy wywnioskowałem, że zrozumiał.
- Czy Jack wie? - Dobre pytanie.
- Wydaje mi się, że nie. Gdyby wiedział nie zachowywał by się w taki sposób - odpowiedziałem po chwili namysłu.
- Nico, wiedz, że jesteś genialny - uśmiechnął się syn Posejdona. Wiedziałem, więc odwzajemniłem uśmiech.
     W tym momencie stało się coś niewyobrażalnego. Serio. Podejrzewam, że gdy szliście sobie przez park taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. (Mi się to przydarzyło, ale przemilczę sprawę). Ziemia się zatrzęsła, wszyscy zaczęli się przewracać i nawet ja nie miałem nad tym kontroli. Drzewa niebezpiecznie drżały, a szyby w domkach pokazały na ile są wytrzymałe.
     Wymieniliśmy z Percym porozumiewawcze spojrzenia.
      Ich rozmowa dobiegła końca.


***
Tłumaczenie:
* Żądam dyskusji.
** W cztery oczy.

To tyle. Na razie. Może zbiorę się w sobie i następny rozdział będzie dłuższy :D Ale serio jakoś mi wenę gdzieś wessało. Może pani od polskiego ją ukradła ...? xd
Dobra. Nie rozpisuję się ^^
Wydaje mi się, że ten rozdział dużo wnosi do akcji xdd
Buziaczki ;*
Meggi

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 33

Miał to być najdłuższy i najlepszy rozdział jaki napisałam... Jedno na pewno się zgadza :D

Oczami Thalii

- Co to znaczy, że wiesz wszystko? - zapytał nerwowo Percy. Wystarczy, że tylko pojawił się w obecności Nicole, a już podniósł mi ciśnienie. Bo tak właściwie, co on z nią robi? Powinien trzymać się z daleka od tej wiedźmy, w szczególności, iż zła aura bije od niej na kilometr.
- Po pierwsze, nie wtrącaj się Glonie. Po drugie, Nicole pracuje dla Kronosa - los pięknie sprawił, że  przy tych słowach obecni byli wszyscy, chyba wszyscy, zrobiło się małe zamieszanie, grupowi.
- Wow, a powinno mnie to zdziwić - wtrąciła się Annabeth, która wcale nie wyglądała, jakby to była dla niej jakaś nowość.
     Obok niej stał Nico. On to akurat miał nieziemską minę. Żałowałam, że nie posiadam przy sobie telefonu. Jednak Percy pobił rekord w zaskoczonych/zawiedzionych/wstrząśniętych wyrazach twarzy, jakie ktokolwiek kiedykolwiek widział. Naprawdę. Wyglądał jakby ktoś dał mu z liścia przy okazji karmiąc syropem z cebuli.
- Thalia, mogłabyś... rozwinąć swoją wypowiedź? - mówił powoli, uświadamiając sobie coś przy tych słowach.
-A więc. Nasza słodka Nicole, ma do wykonania zadanie. Zadanie zlecone przez Jego Wysokość Natrętnego Kronosa. I w tym celu zmuszona była do kradzieży pewnego miecza. Chyba wiesz, co mam na myśli?
     Właściwie to nie byłam pewna, czy już zdążyła ukraść jego miecz. Ale wiedziałam, że ma to zrobić. Ten idiota Jack myślał, że przez ściany nic nie słychać.
- Masz na to jakieś dowody? - Chejron jak zwykle starał się być rozsądny. - Nie możemy być pewni, co do winy Nicole, jeśli nic tego nie potwierdzi. - Wyjaśnił.
- Dowody, hmmm. Percy chcesz coś powiedzieć? - zwróciłam się w kierunku Glona, który dalej wyglądał, jakby właśnie poraził go prąd.
- Mój miecz zniknął, chociaż miał zawsze do mnie wracać. Podejrzewałem kilka osób, ale Nicole nie była w tej grupie. - popatrzył na córkę Apolla wzrokiem wyszkolonego mordercy.
     Nicole nie odezwała się słowem. Nie wydała z siebie nawet najmniejszego dźwięku od pewnego czasu. O poruszeniu się też nie było mowy. Zastanawiałam się czy dalej oddycha, czy może postanowiła sama się udusić.
- Jesteś świadoma tego, co zrobiłaś? - Krzyknął zdenerwowany. W takim stanie to ja go jeszcze nie widziałam. Tu chyba nie chodziło o jego magiczny długopis.
- Jaa..jaa. Przepraszam... To nie jest tak jak wszyscy myślą. - zaczęła się nieudolnie tłumaczyć.
- Może powiesz wreszcie, jak jest naprawdę? - Annabeth już nie była w stanie wytrzymać tego napięcia. - Chciałabym upewnić się, czy ktoś nakrzyczał na mnie, choć miałam rację - powiedziała sarkastycznie i tonem zupełnie do niej niepodobnym.
- Wykonuję rozkazy Kronosa, ponieważ on porwał mojego brata. Muszę przynieść mu ten cholerny miecz, inaczej on go zabije - łzy napłynęły jej do oczu.
     Wyglądała żałośnie. Nie powinno robić się takich scen jak ludzie patrzą. Annabeth rzuciła gniewne spojrzenie Percy'emu, za to on popatrzył na nią błagalnie.
- Łżesz. Ty nie masz brata - powiedziałam jej prosto w twarz.
- A co ty możesz o mnie wiedzieć?! Mam brata, młodszego. Nie jest herosem, dlatego nie poradzi sobie z żadnym potworem - odparła popadając w histerię.
- Ty serio nie wiesz? Nigdy nie miałaś brata, nigdy. Jesteś cholerną jedynaczką. Czyli wychodzi na to, że Jack wie więcej o twojej rodzinie, niż ty. - Ostatni komentarz mogłam sobie darować.
- Czekajcie. Chyba wiem, co się tu dzieje. Miałam sen, w którym pokazany był brat Nicole. A co jeśli Kronos chciał, żebym w to uwierzyła? Żebym myślała, że robi to dla niego? Może to samo zrobił tobie - Annabeth podeszła do córki Apolla - Kazał ci myśleć, że nie jesteś sama. Chciał, byś myślała, ze robisz dobrze i żebyś w ogóle coś dla niego zrobiła.
- To jest... genialne - podsumował Percy. Chyba chciał się podlizać Ann.
- Nie, nie, nie.. - ten stan bez problemu można nazwać szokiem. - Ja go znam od zawsze... Colin to mój mały braciszek... - Zaczęła szybko mrugać, ręce trzęsły jej się jak galareta, a ona płakała i płakała.
     Annabeth objęła ją ramieniem i gdy tylko Nicole przestała się opierać, mocno ją przytuliła. Jakże słodko. Kompletnie nie mój klimat. Ale ja również to zrobiłam.

Oczami Percy'ego

- Fajnie, że to sobie wyjaśniliśmy. Mamy jeszcze kilka spraw do omówienia, wiecie? - Nico wskazał na Chloe, która była trochę zmieszana całą zaistniałą sytuacją.
- To będzie musiało chwilę poczekać - odparłem.
     Było mi tak bardzo wstyd. Jak jeszcze nigdy w życiu. Zerwałem z Annabeth tylko dlatego, że uwierzyłem w niewinność Nicole. Jak widać pozory mogą mylić. Nie pozostało mi nic innego jak grzecznie przeprosić moją ukochaną i mieć nadzieję, że a) wybaczy mi b) nie zabije mnie.
     Złapałem Ann za rękę i wyprowadziłem z pomieszczenia, w którym atmosfera była już prawie nie do zniesienia. Zaczerpnąłem świeżego powietrza. Moje płuca bardzo tego potrzebowały.
- Głupio ci teraz, prawda? - zaczęła córka bogini mądrości. Owszem było mi głupio.
- Ja... właściwie to nie wiem, co we mnie wstąpiło... Nigdy mnie nie okłamałaś...Bo nie okłamałaś? - Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nie, nie okłamałam. A ty głupi jeszcze miałeś czelność powiedzieć mi, ze ona mogłaby być twoją dziewczyną! - Wykrzyczała. A mnie zatkało. - Wiesz co, jesteś skończonym idiotą.
- Co? - zdziwiłem się.
- Nie przerywaj, jak na ciebie krzyczę. Żeby olać swoją dziewczynę w takim momencie - kontynuowała swój wywód. I miała rację. Jak zawsze. Do tego machała zamaszyście rękoma trafiając mnie od czasu do czasu w tors.. - Musisz być bardziej odpowiedzialny, dojrzały...
     Tego było już za wiele. Zasłużyłem sobie na wysłuchanie tego wszystkiego, to prawda. Ale postanowiłem w efektowny sposób zakończyć to show. Chwyciłem Annabeth w talii i pocałowałem. Kompletnie się tego nie spodziewała. Mimo wszystko odwzajemniła pocałunek. Gdy na nią spojrzałem, jej oczy się śmiały, a ona wyglądała na szczęśliwą.
- Zaraz..."w takim momencie"? - dopiero teraz mój mózg przetworzył wszelkie informacje.
- Bo jest coś o czym musisz wiedzieć.- Zaczęła jąkając się. To nie było do niej podobne. Ostatnio w sumie zaczęła zachowywać się trochę... inaczej.
- Coś się stało? Dlatego byłaś w szpitalu? - zmartwiłem się.
- Poniekąd dlatego. Percy. - uśmiechnęła się - Glonomóżdżku. Niedługo zostaniemy rodzicami.
     Chwilę zajęło mi załapanie tego zdania.
      Jeszcze chwilę...
- Serio? - Tak, tylko na tyle było mnie stać.
- Nie cieszysz się? - Zapytała ze smutkiem w głosie.
- Ależ oczywiście, że się cieszę! Ann, będziemy mieli dziecko. Dziecko! To najlepsza wiadomość w całym moim życiu - Nie mogłem pohamować napadu euforii. Nie wiedziałem jak się zachować. Miałem już w głowie milion pomysłów, jak będzie wyglądać nasze dalsze życie. Jak będziemy jeździć na wspólne wakacje i to wesołego miasteczka, i na lody, i jak będziemy odwiedzać moją mamę w weekendy, i jak nasze dziecko pierwszy raz będzie jeździć na rowerze...
     Objąłem Ann najmocniej jak tylko umiałem. Zauważyłem, że po jej policzku spływa pojedyńcza łza.
- Też już nie możesz się doczekać? - W odpowiedzi pocałowała mnie.
- Ale nie mówmy jeszcze nikomu. Wie tylko Will - oznajmiła łapiąc mnie za rękę i prowadząc z powrotem do Wielkiego Domu.

Oczami Nico


- O, nareszcie jesteście - rzuciłem Annabeth pytające spojrzenie. Jej uśmiech sprawił, że kamień spadł mi z serca. Nie mógłbym patrzeć jak cierpi.
     Wszyscy usiedli na swoich miejscach, wreszcie, a ja mogłem zacząć naradę.
- Słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzać - to chyba dobre rozpoczęcie - Przedstawiam wam Chloe. Jest córką Hadesa.
- O Aresie, jeszcze jedna - westchnęła pogardliwie Clarisse. Postanowiłem zignorować tę uwagę i nie zabić grupowej.
- Chloe przemyciła broń z Olimpu. A za niedługo pewien wariat wykorzysta ją by zmieść ten Obóz z powierzchni ziemii, więc jak raz mogłabyś nie komentować? Dziękuję - Thalia chyba nie wytrzymała napięcia. Ale było to skuteczne posunięcie. Clarisse już się nie odezwała.
      Opowiedziałem całą historię, z najmniejszymi szczegółami. Jak raz nikt mi nie przerwał. Siedzieli w ciszy, coraz bardziej otwierając oczy ze zdumienia. Zaraz po moim wyjaśnieniu, w jak beznadziejnej sytuacji się znajdujemy, Thalia postanowiła wszystkim dokopać i sprawić, żeby ich oczy turlały się po podłodze. Zaczęła mówić o planach Jack'a i jego aroganckiego brata Johna, o zagładzie większości świata i o sposobie w jaki ci dwaj mogą zostać unicestwieni.  Przypomniała także wszystkim pierwszą przepowiednię.
   
Dziecię Ateny utraci swój cud,
Lecz do stóp jej padnie cały ich lud.
Światłość i ciemność swe siły połączy
Za sową i morzem do boju podąży.
Biel jest początkiem, czerń zaś skończeniem,
W grobowcu złożeni z miłosnym przyrzeczeniem

     Jak wiadomo, pierwsze zdanie już się spełniło. Ale jako, iż nie spotkaliśmy się tu by omawiać jakieś delfickie przepowiednie, zaczęliśmy rozmawiać o sposobie, w jaki zamierzamy walczyć przeciwko nadciągającym zagrożeniom. Oddałem głos Clarisse, która właśnie zabijała mnie wzrokiem.


Oczami Annabeth

     Spoglądałam nerwowo na ogrąły zegar wiszący na ścianie. Jack powiedział, że jeśli do godziny siedemnastej nie odezwę się do niego, nie będzie miał wyboru. Nie do końca wiem, co miał na myśli, ale mój czas właśnie mijał. 
     Dwie minuty
     Minuta
      Tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tak tak tak
     Nie mogłam się zgodzić, po prostu nie mogłam. Obiecał, że jeśli przystąpie do jego Wielkiej i Potężnej Armii Zniszczenia utrzyma mnie przy życiu. A moich przyjacioł zabije w mniej brutalny sposób. Miałam być jego "tajną bronią", chciał aby przepowiednia zaświeciła się pozytywnym światełkiem w jego kierunku. 
- Annabeth, znasz się na strategii. Pomóż może trochę - zerwałam się jak poparzona na dźwięk swojego imienia. 
- Och, jasne. - Nie miałam pojęcia o co chodzi, ale kontynuowałam - Musimy postawić sobie za cel jak najdłuższe utrzymanie poszczególnych pozycji i dopiero, gdy będzie to konieczne wyruszyć do bezpośredniej walki - wydawało mi się to dobrym planem.
- Możemy ...- w podważaniu mojej decyzji przerwał Clarisse jeden z braci Hood, który wleciał jak strzała do pomieszczenia.
- Mamy problem, bardzo duży problem - tylko tyle był w stanie wyrzucić z siebie. Złapał się za kolana i zaczął sapać. 
- Wysłów się wreszcie! - warknęła córka Aresa.
- Zbliża się do nas jakaś armia, z sierpem na flagach - gdy tylko to przekazał, od razu wybiegł, alby zwołać obozowiczów.
     Nie dobrze. Wręcz fatalnie.
- Zaczęło się - wyszeptała Nicole, która została na naradzie. - Zaczęli wcześniej. Dużo wcześniej.
- Idę zebrać ludzi, ruszać się matoły!- Clarisse przejęła kontrolę.
     Wybiegłam pod bramę obozu, aby zobaczyć, kto stoi na czele. 
     Jack. 
     Uśmiechnął się w ten swój zadziorny sposób na mój widok. Zauważył to także Percy, który stanął obok mnie. Zacisnął pięści i aż poczerwieniał ze złości. 
- Czas minął - krzyknął Jack zatrzymując się ze sto metrów od bramy.


***
Dramatyczne zakończenie xddd 
Spięłam się i rozdział jest długi ^^
Ej Nessi - czekam na śmierć Nicole, która do mnie jeszcze nie doszła :D
Musiałam sięgnąć aż do 12 rozdziału, aby odkopać tę przepowiednie xd
Buziaczki ;*
Meggi