Oczami Thalii
- Co to znaczy, że wiesz wszystko? - zapytał nerwowo Percy. Wystarczy, że tylko pojawił się w obecności Nicole, a już podniósł mi ciśnienie. Bo tak właściwie, co on z nią robi? Powinien trzymać się z daleka od tej wiedźmy, w szczególności, iż zła aura bije od niej na kilometr.
- Po pierwsze, nie wtrącaj się Glonie. Po drugie, Nicole pracuje dla Kronosa - los pięknie sprawił, że przy tych słowach obecni byli wszyscy, chyba wszyscy, zrobiło się małe zamieszanie, grupowi.
- Wow, a powinno mnie to zdziwić - wtrąciła się Annabeth, która wcale nie wyglądała, jakby to była dla niej jakaś nowość.
Obok niej stał Nico. On to akurat miał nieziemską minę. Żałowałam, że nie posiadam przy sobie telefonu. Jednak Percy pobił rekord w zaskoczonych/zawiedzionych/wstrząśniętych wyrazach twarzy, jakie ktokolwiek kiedykolwiek widział. Naprawdę. Wyglądał jakby ktoś dał mu z liścia przy okazji karmiąc syropem z cebuli.
- Thalia, mogłabyś... rozwinąć swoją wypowiedź? - mówił powoli, uświadamiając sobie coś przy tych słowach.
-A więc. Nasza słodka Nicole, ma do wykonania zadanie. Zadanie zlecone przez Jego Wysokość Natrętnego Kronosa. I w tym celu zmuszona była do kradzieży pewnego miecza. Chyba wiesz, co mam na myśli?
Właściwie to nie byłam pewna, czy już zdążyła ukraść jego miecz. Ale wiedziałam, że ma to zrobić. Ten idiota Jack myślał, że przez ściany nic nie słychać.
- Masz na to jakieś dowody? - Chejron jak zwykle starał się być rozsądny. - Nie możemy być pewni, co do winy Nicole, jeśli nic tego nie potwierdzi. - Wyjaśnił.
- Dowody, hmmm. Percy chcesz coś powiedzieć? - zwróciłam się w kierunku Glona, który dalej wyglądał, jakby właśnie poraził go prąd.
- Mój miecz zniknął, chociaż miał zawsze do mnie wracać. Podejrzewałem kilka osób, ale Nicole nie była w tej grupie. - popatrzył na córkę Apolla wzrokiem wyszkolonego mordercy.
Nicole nie odezwała się słowem. Nie wydała z siebie nawet najmniejszego dźwięku od pewnego czasu. O poruszeniu się też nie było mowy. Zastanawiałam się czy dalej oddycha, czy może postanowiła sama się udusić.
- Jesteś świadoma tego, co zrobiłaś? - Krzyknął zdenerwowany. W takim stanie to ja go jeszcze nie widziałam. Tu chyba nie chodziło o jego magiczny długopis.
- Jaa..jaa. Przepraszam... To nie jest tak jak wszyscy myślą. - zaczęła się nieudolnie tłumaczyć.
- Może powiesz wreszcie, jak jest naprawdę? - Annabeth już nie była w stanie wytrzymać tego napięcia. - Chciałabym upewnić się, czy ktoś nakrzyczał na mnie, choć miałam rację - powiedziała sarkastycznie i tonem zupełnie do niej niepodobnym.
- Wykonuję rozkazy Kronosa, ponieważ on porwał mojego brata. Muszę przynieść mu ten cholerny miecz, inaczej on go zabije - łzy napłynęły jej do oczu.
Wyglądała żałośnie. Nie powinno robić się takich scen jak ludzie patrzą. Annabeth rzuciła gniewne spojrzenie Percy'emu, za to on popatrzył na nią błagalnie.
- Łżesz. Ty nie masz brata - powiedziałam jej prosto w twarz.
- A co ty możesz o mnie wiedzieć?! Mam brata, młodszego. Nie jest herosem, dlatego nie poradzi sobie z żadnym potworem - odparła popadając w histerię.
- Ty serio nie wiesz? Nigdy nie miałaś brata, nigdy. Jesteś cholerną jedynaczką. Czyli wychodzi na to, że Jack wie więcej o twojej rodzinie, niż ty. - Ostatni komentarz mogłam sobie darować.
- Czekajcie. Chyba wiem, co się tu dzieje. Miałam sen, w którym pokazany był brat Nicole. A co jeśli Kronos chciał, żebym w to uwierzyła? Żebym myślała, że robi to dla niego? Może to samo zrobił tobie - Annabeth podeszła do córki Apolla - Kazał ci myśleć, że nie jesteś sama. Chciał, byś myślała, ze robisz dobrze i żebyś w ogóle coś dla niego zrobiła.
- To jest... genialne - podsumował Percy. Chyba chciał się podlizać Ann.
- Nie, nie, nie.. - ten stan bez problemu można nazwać szokiem. - Ja go znam od zawsze... Colin to mój mały braciszek... - Zaczęła szybko mrugać, ręce trzęsły jej się jak galareta, a ona płakała i płakała.
Annabeth objęła ją ramieniem i gdy tylko Nicole przestała się opierać, mocno ją przytuliła. Jakże słodko. Kompletnie nie mój klimat. Ale ja również to zrobiłam.
Oczami Percy'ego
- Fajnie, że to sobie wyjaśniliśmy. Mamy jeszcze kilka spraw do omówienia, wiecie? - Nico wskazał na Chloe, która była trochę zmieszana całą zaistniałą sytuacją.
- To będzie musiało chwilę poczekać - odparłem.
Było mi tak bardzo wstyd. Jak jeszcze nigdy w życiu. Zerwałem z Annabeth tylko dlatego, że uwierzyłem w niewinność Nicole. Jak widać pozory mogą mylić. Nie pozostało mi nic innego jak grzecznie przeprosić moją ukochaną i mieć nadzieję, że a) wybaczy mi b) nie zabije mnie.
Złapałem Ann za rękę i wyprowadziłem z pomieszczenia, w którym atmosfera była już prawie nie do zniesienia. Zaczerpnąłem świeżego powietrza. Moje płuca bardzo tego potrzebowały.
- Głupio ci teraz, prawda? - zaczęła córka bogini mądrości. Owszem było mi głupio.
- Ja... właściwie to nie wiem, co we mnie wstąpiło... Nigdy mnie nie okłamałaś...Bo nie okłamałaś? - Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nie, nie okłamałam. A ty głupi jeszcze miałeś czelność powiedzieć mi, ze ona mogłaby być twoją dziewczyną! - Wykrzyczała. A mnie zatkało. - Wiesz co, jesteś skończonym idiotą.
- Co? - zdziwiłem się.
- Nie przerywaj, jak na ciebie krzyczę. Żeby olać swoją dziewczynę w takim momencie - kontynuowała swój wywód. I miała rację. Jak zawsze. Do tego machała zamaszyście rękoma trafiając mnie od czasu do czasu w tors.. - Musisz być bardziej odpowiedzialny, dojrzały...
Tego było już za wiele. Zasłużyłem sobie na wysłuchanie tego wszystkiego, to prawda. Ale postanowiłem w efektowny sposób zakończyć to show. Chwyciłem Annabeth w talii i pocałowałem. Kompletnie się tego nie spodziewała. Mimo wszystko odwzajemniła pocałunek. Gdy na nią spojrzałem, jej oczy się śmiały, a ona wyglądała na szczęśliwą.
- Zaraz..."w takim momencie"? - dopiero teraz mój mózg przetworzył wszelkie informacje.
- Bo jest coś o czym musisz wiedzieć.- Zaczęła jąkając się. To nie było do niej podobne. Ostatnio w sumie zaczęła zachowywać się trochę... inaczej.
- Coś się stało? Dlatego byłaś w szpitalu? - zmartwiłem się.
- Poniekąd dlatego. Percy. - uśmiechnęła się - Glonomóżdżku. Niedługo zostaniemy rodzicami.
Chwilę zajęło mi załapanie tego zdania.
Jeszcze chwilę...
- Serio? - Tak, tylko na tyle było mnie stać.
- Nie cieszysz się? - Zapytała ze smutkiem w głosie.
- Ależ oczywiście, że się cieszę! Ann, będziemy mieli dziecko. Dziecko! To najlepsza wiadomość w całym moim życiu - Nie mogłem pohamować napadu euforii. Nie wiedziałem jak się zachować. Miałem już w głowie milion pomysłów, jak będzie wyglądać nasze dalsze życie. Jak będziemy jeździć na wspólne wakacje i to wesołego miasteczka, i na lody, i jak będziemy odwiedzać moją mamę w weekendy, i jak nasze dziecko pierwszy raz będzie jeździć na rowerze...
Objąłem Ann najmocniej jak tylko umiałem. Zauważyłem, że po jej policzku spływa pojedyńcza łza.
- Też już nie możesz się doczekać? - W odpowiedzi pocałowała mnie.
- Ale nie mówmy jeszcze nikomu. Wie tylko Will - oznajmiła łapiąc mnie za rękę i prowadząc z powrotem do Wielkiego Domu.
Oczami Nico
- O, nareszcie jesteście - rzuciłem Annabeth pytające spojrzenie. Jej uśmiech sprawił, że kamień spadł mi z serca. Nie mógłbym patrzeć jak cierpi.
Wszyscy usiedli na swoich miejscach, wreszcie, a ja mogłem zacząć naradę.
- Słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzać - to chyba dobre rozpoczęcie - Przedstawiam wam Chloe. Jest córką Hadesa.
- O Aresie, jeszcze jedna - westchnęła pogardliwie Clarisse. Postanowiłem zignorować tę uwagę i nie zabić grupowej.
- Chloe przemyciła broń z Olimpu. A za niedługo pewien wariat wykorzysta ją by zmieść ten Obóz z powierzchni ziemii, więc jak raz mogłabyś nie komentować? Dziękuję - Thalia chyba nie wytrzymała napięcia. Ale było to skuteczne posunięcie. Clarisse już się nie odezwała.
Opowiedziałem całą historię, z najmniejszymi szczegółami. Jak raz nikt mi nie przerwał. Siedzieli w ciszy, coraz bardziej otwierając oczy ze zdumienia. Zaraz po moim wyjaśnieniu, w jak beznadziejnej sytuacji się znajdujemy, Thalia postanowiła wszystkim dokopać i sprawić, żeby ich oczy turlały się po podłodze. Zaczęła mówić o planach Jack'a i jego aroganckiego brata Johna, o zagładzie większości świata i o sposobie w jaki ci dwaj mogą zostać unicestwieni. Przypomniała także wszystkim pierwszą przepowiednię.
Dziecię Ateny utraci swój cud,
Lecz do stóp jej padnie cały ich lud.
Światłość i ciemność swe siły połączy
Za sową i morzem do boju podąży.
Biel jest początkiem, czerń zaś skończeniem,
W grobowcu złożeni z miłosnym przyrzeczeniem
Jak wiadomo, pierwsze zdanie już się spełniło. Ale jako, iż nie spotkaliśmy się tu by omawiać jakieś delfickie przepowiednie, zaczęliśmy rozmawiać o sposobie, w jaki zamierzamy walczyć przeciwko nadciągającym zagrożeniom. Oddałem głos Clarisse, która właśnie zabijała mnie wzrokiem.
Oczami Annabeth
Spoglądałam nerwowo na ogrąły zegar wiszący na ścianie. Jack powiedział, że jeśli do godziny siedemnastej nie odezwę się do niego, nie będzie miał wyboru. Nie do końca wiem, co miał na myśli, ale mój czas właśnie mijał.
Dwie minuty
Minuta
Tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tik tak tak tak tak
Nie mogłam się zgodzić, po prostu nie mogłam. Obiecał, że jeśli przystąpie do jego Wielkiej i Potężnej Armii Zniszczenia utrzyma mnie przy życiu. A moich przyjacioł zabije w mniej brutalny sposób. Miałam być jego "tajną bronią", chciał aby przepowiednia zaświeciła się pozytywnym światełkiem w jego kierunku.
- Annabeth, znasz się na strategii. Pomóż może trochę - zerwałam się jak poparzona na dźwięk swojego imienia.
- Och, jasne. - Nie miałam pojęcia o co chodzi, ale kontynuowałam - Musimy postawić sobie za cel jak najdłuższe utrzymanie poszczególnych pozycji i dopiero, gdy będzie to konieczne wyruszyć do bezpośredniej walki - wydawało mi się to dobrym planem.
- Możemy ...- w podważaniu mojej decyzji przerwał Clarisse jeden z braci Hood, który wleciał jak strzała do pomieszczenia.
- Mamy problem, bardzo duży problem - tylko tyle był w stanie wyrzucić z siebie. Złapał się za kolana i zaczął sapać.
- Wysłów się wreszcie! - warknęła córka Aresa.
- Zbliża się do nas jakaś armia, z sierpem na flagach - gdy tylko to przekazał, od razu wybiegł, alby zwołać obozowiczów.
Nie dobrze. Wręcz fatalnie.
- Zaczęło się - wyszeptała Nicole, która została na naradzie. - Zaczęli wcześniej. Dużo wcześniej.
- Idę zebrać ludzi, ruszać się matoły!- Clarisse przejęła kontrolę.
Wybiegłam pod bramę obozu, aby zobaczyć, kto stoi na czele.
Jack.
Uśmiechnął się w ten swój zadziorny sposób na mój widok. Zauważył to także Percy, który stanął obok mnie. Zacisnął pięści i aż poczerwieniał ze złości.
- Czas minął - krzyknął Jack zatrzymując się ze sto metrów od bramy.
***
Dramatyczne zakończenie xddd
Spięłam się i rozdział jest długi ^^
Ej Nessi - czekam na śmierć Nicole, która do mnie jeszcze nie doszła :D
Musiałam sięgnąć aż do 12 rozdziału, aby odkopać tę przepowiednie xd
Buziaczki ;*
Meggi
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńTo jest genialne .
Słodkie Percabeth . Ciekawe czy w takim stanie Ann będzie walczyć ?
UsuńI czy ta przepowiednia nie odniesie się do drugiej ciąży . Intrygująca .
Radosna w końcu dostanie swój obiecany rozlew krwi . Buhahhahahah
Krew ,krew ,krew .
Nie podoba mi się tylko ostatni wers czy Percy i Ann mieli by zginąć . Wtedy byłby to definitywny koniec tego bloga .
Planujesz dalszą serie prawda . Nie przeżuje jak to cudo będzie takie krótkie . Dostaniesz moje teorie na asku .
Odmeldowuje się na razie
Dziękiuję :D
UsuńAnn zawsze jest gotowa do walki :>
Poleje się krew xd
No jeśli zginą to raczej, ze blog o nich nie miałby prawa bytu xd Najwidoczniej zbliżamy się do końca ... :c
Właśnie mi to uświadomiłaś i idę sobie popłakać w kącie >.<
Pisz, pisz chętnie poczytam :D
Bye ;x
Wow super.
OdpowiedzUsuńJak Ann krzyczała na Percy'ego to się o mało nie udusiłam, bo musiałam zdusić śmiech. Wszyscy w domu śpią.
Najdłuższy i najfajniejszy rozdział jaki widziałam. A także bardzo logiczny.
Błędów nie zauważyłam.
Podsumowanie: the best!
A i jak byś zamierzała uśmiercić Percabeth to wszyscy będą usiłowali cię zabić dopóki ich nie wskrzesisz.
UsuńTak tylko ostrzegam
Było ich obudzić xddd
UsuńDziękuję :D Potrzebowałam tych słów <3
Taaa podejrzewam, że będzie łyżeczkobicie, a mydło w płynie się poleje xdd
Nie no serio, ja tu zginę xddd
Jeeest! Ta długość! Tyle perspektyw! *__*
OdpowiedzUsuńJeżeli to ja Cię zainspirowałam długością, to siem cieszem :3
"Wyglądał jakby ktoś dał mu z liścia przy okazji karmiąc syropem z cebuli." - spróbowałam to sobie wyobrazić... Ej, teraz nie zasnę. Dzięki, Meggi, jutro w pracy będę wyglądała jak świruska, śmiejąc się z tej miny :D
"Chyba chciał się podlizać Ann." - słowo "chyba" wydaje mi się tu być zbędne ;)
"Nie pozostało mi nic innego jak grzecznie przeprosić moją ukochaną i mieć nadzieję, że a) wybaczy mi b) nie zabije mnie." - Percy, chciałam ci tylko napisać, że nadzieja matką głupich, ale każda matka kocha swoje dzieci ;)
"Ale postanowiłem w efektowny sposób zakończyć to show. Chwyciłem Annabeth w talii i pocałowałem." - chyba najlepszy sposób na przerwanie tyrady i przeproszenie :D
Jest, Ann powiedziała Glonomóżdżkowi o ciąży, brawo!
Myślałam, że Percy zareaguje bardziej euforystycznie. No wiesz, zacznie skakać po drzewach czy coś w tym stylu... Albo zacznie bawić się wodą. O, mógł z wody wyczarować swoje wyobrażenie tego dziecka! Okay, spokój, mózgu, już na to za późno."Thalia postanowiła wszystkim dokopać i sprawić, żeby ich oczy turlały się po podłodze" - a teraz widzę turlające się po podłodze oczy o różnobarwnych tęczówkach. Dzięki, Meggi, to będzie niezła noc.
Ohoho, będzie bitwa, będą opisy walki, jej!
Koniec mojej paplaniny. Rozdział fenomenalny, pełen akcji i ja chcę więcej!
Czekam na nn ^^
No właśnie ty :) jak zobaczyłam długość twojego rozdziału to postanowiłam coś ze soba zrobic xd
UsuńHaha xd polecam się ;)
Taa w sumie z jego ADHD to mógł.. xd
Proszę bardzo xddd
Dziękuję ♡
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa xd
OdpowiedzUsuńWyślę ci to... Kiedyś xd
Percy... Percy... Jak on to robi, że każdy mu wybacza? Xd
*Nessi z mojego bloga: Ale mnie korci by przeszyć moją strzałą Nicole... Ej, ej! Nie zabijaj Percabeth... Nie po to Ann zaszła drugi raz w ciążę... Daj im pójść z dzieckiem na lody... ;D A potem efektownie skończ jak stare Percabeth opowiada swojemu dziecku jak to było xd i... * Nessi! Cicho! Ale ja chcę się dowiedzieć jakie imię wybrałaś xd Rozdział cuuudo xd możesz zamordować Nicole w jakiś fajny sposób (podeślę ci xd) i ma być krew (ale nie Percabeth ;__; ) Możesz zabić też Rachel (nie no żart xd)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na kolejny rozdział moich wypocin xd
~ Nessi
Aaaaaa no mam nadzieje ;)
UsuńWystarczy, ze jest ^^
Hahahahaha xd
W sumie to jeszcze nie wybralam, ale mam kilka finałowych opcji xd
Noo podeślij ^^
Rachel ;__;
xoxo ;*
Nadzieja umiera ostatnia xd
Usuń*A mnie to wkurza... Bez pytania wziął mój łuk! Niech dziękuje bogom, że go nie zabiłam!*
Ech... Musisz jej wybaczyć... Jej relacja z Percy`m jest dość ciekawa... Dobrze wiesz, bo czytasz mojego bloga xd
To wybierz taką najlepsiejszą xd Ale nie śmierć ;__;
Okeej xd
;____________;
:*
Nom. Ale także nadzieja matką głupich xdd
Usuń*nie zabiłaś, bo nie masz łuku xdddddd*
A czytam :D
No nie wiem >.<
Racja xd
Usuń*ale myślisz, że tylko łukiem umiem się posługiwać?*
Jejej xd
Nie śmierć xd
Dawaj szybko następny xd
(Komentarz do perspektywy pierwszej)
OdpowiedzUsuńNo, no, Meggi, tego bym sie nie spodziewała... Jesteś okrutna xD Jak mogłas Nicole wmówić ze ona ma brata? I teraz mi jej żal, No wiesz ty co?
(Komentarz do perspektywy drugiej)
Bogowie, Meggi, kocham cie! A wiesz, że bym cie zabiła jakbyś nie pogodziła Percabeth? Nie? To juz wiesz... xd Ale chwilowo twój zacny żywot bedzie ocalony xD
(Komentarz do trzeciej perspektywy)
Nicoooo <3
(Komentarz do perspektywy czwartej)
Biedna Ann... Pewnie sie teraz czuje, jakby sama nasłała Jacka na Obóz... No i, oczywista sprawa, Jack to palant!
(Komentarz do wszystkiego)
Cudny rozdział *.* Długi rozdział *.* Percabeth znowu razem *.* *.* *.* Czekam na next! Jutro! *.*
Czyli mam już nie zabijać Nicole? xd
UsuńOoo, ja ciebie też :D Yeah, jeszcze trochę pożyje ^^
Dokładnie. Nicooooo <3
Jack to zuuuo xd
Dziękuję *.*
Zabij, zabij, to, że mi jej żal, to nie znaczy, że ma żyć xddd I tak ukradła Orkana, a teraz się jeszcze okazało, że bez powodu >.< No niby myślała, że ratuje brata, ale ona nie miała brata! Bogowie, jakie to dziwne xd
Usuńbtw. Weź mnie popchnij do napisania rozdziału, bo ja se zaczęłam pisać nowe opowiadanie, a rozdziału od dawna nie było :/ Może tobie sie uda xddd
Wreszcie rozdział ! Super rozdział ! Boski i wgl najlepszy ! :* podpisuje się pod innymi :jeśli zabijesz Percabeth to możesz się bać xd :* no to czekam na nexta i mam nadzieje ze wena się odnajdzie ♡
OdpowiedzUsuńRadość widzę :D
UsuńJuż się boję >.<
Błądzi, ale znajdzie xd
Bardzo fajny rozdział. Najlepsza była Ann ,,nie przerywaj, jak na ciebie krzyczę.". Fajnie, ze rozdział dłuższy, mam nadzieję, że podtrzymasz tą długość. Fajnie by było gdyby Percy, lub Ann byli bliscy śmierci, ale nie tak całkiem. Jestem żądna mordu XD
OdpowiedzUsuńCo do bloga to mam jedną radę: powiększ troszkę czcionkę. Łatwiej się będzie czytać i będzie sprawiać pozory, że rozdział jest dłuższy :-)
Zapraszam do mnie i czekam na nexta
Lenka Jackson
Kobiety już tak gadają xddd
UsuńNo nie wiem >.< Zależy od czasu xddd
Może chociaż trochę spełnie twoje życzenie ;> huehuehue *.*
Tyyy... dobry pomysł :D
Wpadnę :D
Jest rooooozdział i znów tyle szczęścia :D
OdpowiedzUsuńJełła Percabeth pogodzone- choć myślałam że to będzie się odbywało nieco inaczej... Np. Percy weźmie Annabeth w ramiona i zacznie ją unosić w powietrzu i cieszyć się i śmiać jak opętany, a potem będzie się wydzierać i... i ... i nie wiem co jeszcze :D. Ale myślałam, że będzie bardziej... zszokowany, zaskoczony? Lub... wniebowzięty :) Ale ogółem społczi, nie mam pretensji czy coś :D
OOO ZŁY JACK !!! jak mógł coś takiego zrobić:! :'( Clipu chlip...
Nico lovki <3 <3
Thalia... wydała mi się nieco.. dziwna w tym rozdziale :/ Nwm czemu, dlaczego i z jakiego powodu. Tak po prostu :3
Ogólnie mega się cieszę, że dodałaś nowiuteńki rozdzialik. Poleje się krew w nn, prawda??? Mam nadzieję, że tak :D O, i weź daj jakąś dramatyczną scenkę jak ktoś będzie przy krańcu życia, ale potem jakoś masz tego kogoś ożywić XD
Czekam do następnej niedzieli ;)
kso kso ;*
Lub soboty.
UsuńLub do innego dnia, byle szybko :D
Hahaha xd
UsuńNie, no on czasem umie zapanować nad emocjami :D
Jack to zuuuuo xd
Też nie wiem czemu xddd
Prawda :D
Zobaczymy >.<
xoxo ;*
Nareszcie się pogodzili! Jupii! Nie mogę się doczekać tej bitwy. Wera
OdpowiedzUsuńKiedyś musieli :D
UsuńBędzie rozlew krwi ;__; Yeah xd
Jest tysiąc słów, którymi można by opisać ten rozdział, ale ja użyje tylko jednego : GENIALNE :D
OdpowiedzUsuńJa też użyję tylko jednego, pięknego słowa: Dziękuję <3
UsuńDroga Meggi!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny. Sorry że dopiero teraz komentuję, ale jestem typowym leniem + jestem chora. Już nie mogę się doczekać kiedy Ann urodzi :) Masz szczęście że Percybeth już się nie kłóci, bo już szykowałam mikrofalówkę żeby cię pociąć. Kiedy dasz nowy rozdział ? życzę dużo weny i pozdrawiam Astoria :*
Cudny<333
OdpowiedzUsuńCzekam na next<333
~Justi
O mój Boże, o mój Boże. Cio to cio to ? Meggi napisała długi rozdział??????? O Zeusie przenajświętszy to było cudowne. Mogę coś zrobić, żeby cię unieszczęśliwić? To może powiem tak.... Hyhym. Na moim blogu...
OdpowiedzUsuńANN NIE ŻYJE. Jak zerkniesz to może ją wyciągnę z Hadesu.
Buziaczki :*
Droga Meggi!
OdpowiedzUsuńJak dzisiaj zaczęłam czytać twojego bloga tak dzisiaj skończyłam ... To po prostu CUDO!!!
Szczerze mówiąc na początku myślałam że Ann jednak urodzi to pierwsze dziecko i wychowa je razem z Percy'm ale to że mają swoje dziecko jest jeszcze piękniejsze ♡_♡
Jestem bardzo zua na Nicole ale jeszcze bardziej jestem zuuua na Jack'a ... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ... Mam nadzieje że będzie tak samo długi i ciekawy jak ten no i że nie zabijesz tego pięknego Percabeth jakie stworzyłas na tym blogu ... Jak to zrobisz to połącze siły z innymi fanami twojego bloga i cie zabije ;) nie no wierzę ci że tego nie zrobisz ... :*
Tak więc mam nadzieje ze szybko dodasz kolejny rozdzialik. Życzę weny ♡_♡
Kiedy next? Będzie więcej percabeth (mrmrmr )?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Zakończenie szczególnie. Z niecierpliwością czekam na next. :):):):)
OdpowiedzUsuńWiedz iż to, że komentuje teraz rozdział nie znaczy, że nie czytałam wcześniej, bo czytałam, ale przez głupią szkołę i naukę, no niestety tak wyszło ;) Wracając do rozdziału... BOSKO BOSKI I NA DODATEK GENIALNY 😍 Kocham kiedy Percy robi zaskoczone/zawiedzione/wstrząśnięte miny, on jest taki Boski, choć nie powinnam tego pisać jako jego sis, ale co tam... i tak wolę Nica, o nim moge powiedzieć, że jest tak Boski jak ten rozdział 💛💙💜💚 Mam nadzieję, że wynagrodziłam moją chwilową nieobecność,,, czekam na nexta ;)))
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana przez mnie do LBA, tutaj wszystko znajdziesz : http://lost-in-dreamsss.blogspot.com/p/libster-blog-awards.html
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA, więcej informacji tutaj: evansowna-lily.blogspot.com
Pozdrawiam ;)