wtorek, 25 marca 2014

Rozdział ósmy - "Gorzej być nie mogło"

Oczami Annabeth

Moim, szarym jak burzowe chmury, oczom ukazał się zespół ratunkowy pod dowództwem Glonomóżdżka. Stali jak wryci z rękoma związanymi za plecami. "Czemu oni się nie ruszają, czemu nic nie robią?" Percy wzrokiem pokazał mi drzwi. Drżąc, odchyliłam je. Stali tam poddani Jack'a, czyli nasi byli obozowicze. Dziwne, że nie zaczęli z nimi walczyć, ale to pewnie pomysł syna Posejdona. Nie chcieli wszczynać alarmu dopóki nie będzie większej konieczności. Gdy mnie ujrzeli lekko drgnęli, zastanowili się, co moją zrobić. Po chwili przemyśleń pokłonili mi się. Trochę zgłupiałam, ale dygnęłam jak jakaś dama dworu. Oni nie wiedzą, że mam z tym coś wspólnego. Postanowiłam dalej udawać kretynkę, co wcale nie przychodziło mi z łatwością. Jak ma się taki mózg trudno przestać go używać.
- Co tu się wyrabia? Czy ktoś mi to wyjaśni? - Patrzyłam groźnie na tych debili. Mój ton mówił " Jestem rozkapryszonym herosem, nie zadzieraj ze mną". Kątem oka dostrzegłam jak przyjaciele bacznie przyglądają się moim poczynaniom. Chyba nie za bardzo wiedzą, o co tu chodzi.
- Annabeth... Yyy... To znaczy miłościwa Pani. Ci tutaj przybyli, aby zniweczyć plany generała. My, jako wierni słudzy, nie możemy na to pozwolić. A nie mamy pojęcia, co z nimi zrobić - Chris. Syn Aresa. Pamięta mnie. Jakim cudem zgodził się służyć Kronosowi? Przecież był taki dobry, pomagał innym. Różnił się od swojego rodzeństwa. Nie rwał się do walki, nie wyzywał wszystkich. Chciał żyć w zgodzie. Jak to mogło się tak nagle zmienić? Patrzył na mnie poważnie. Widziałam jednak w jego oczach smutek, żal, ból. Mimo wspomnień na jego temat, nie mogłam się zdradzić.
- Macie szczęście, że tu jestem misiaczki. Niezła zdobycz - mówiłam głosem, prawie że królowej, dotykając twarzy Percy'ego. Rozczochrałam mu czuprynę, po czym odwracając się plecami do Chrisa, puściłam oko do syna Posejdona. Thalia i Nico nic nie widzieli, ale może i lepiej. Grover dzięki łączu i tak wszystko wiedział. - Ja już wiem, co z nimi zrobię. Dajcie mi mój kochany sztylet - Chris posłusznie zdjął broń z półki i podał mi ją - A wy idźcie stąd. Nie chcę świadków - Nawet nie mruknęli, po prostu wyszli.
Zamknęli drzwi, a ja szybko i po cichu przekręciłam klucz. Żeby niczego się nie domyślili krzyknęłam:
- Ty będziesz pierwszy! - Patrzyłam na zdezorientowanego syna Hadesa. Czułam, że się bał. Gdyby chciał walczyć już dawno by to zrobił. On nie bał się, że ja mu coś zrobię. Bał się, że to on może mi coś zrobić. Szepnęłam mu do ucha, żeby zaczął krzyczeć.
- Nigdy nie usłyszysz mojego krzyku - głupek. Jacy faceci się niedomyślni!
- No krzycz, już - powiedział ostro Percy.
- Sam sobie krzycz! - Nico nie dawał za wygraną.
- Aaaaa! Tylko nie moje palce! Miej litość! - Glonomóżdżek był bardzo przekonujący. Dodał cicho - Tak to się robi w Nowym Yorku.
Rozwiązałam ich tłumacząc niewtajemniczonym, co właściwie przed chwilą miało miejsce. Skarciłam syna Hadesa za nieposłuszeństwo, na co on odpowiedział szerokim, łobuzerskim uśmiechem. Muszę przyznać, że Nico stał się doroślejszy, zmężniał, jest przystojniejszy niż zaledwie rok temu. Widać, że trochę przypakował. Na szczęście nie zmienił stylu, czarny mu pasuje. Przyłapałam się na zbyt długim "obczajaniu" dziecka Podziemia. On też to zauważył, ale nie speszył się. Też mierzył mnie wzrokiem, doskonale się przy tym bawiąc.

Oczami Percy'ego

Aha, nie za bardzo rozumiem, czemu oni się na siebie patrzą. TAK na siebie patrzą. Czy Nico nie ma nic do roboty?! Najpierw flirtuje z Thalią, teraz z Annabeth. Niech już się zdecyduje i da spokój Ann!
- Może uciekajmy...? - Delikatna aluzja, żeby nie robili do siebie maślanych oczu. Córka Zeusa też zauważyła tą chemię, która opanowała pomieszczenie i wyraźnie posmutniała.
- Tak, tak - Annabeth otrząsnęła się z zamyślenia -Racja. Okno, szybko.

Oczami Annabeth

- Nie spiesz się tak. Nie poczekasz na mojego braciszka? - Obróciła  się z przerażeniem w stronę, z której dochodził głos. Dawno się tak nie bałam. Naprawdę. Ujrzałam Johna opartego o framugę. Przepraszam bardzo, ale jak on wszedł do środka skoro zamknęłam drzwi. Nawet nie słyszałam jak je otwierał!
- Czemu się tak dziwisz? Nic o mnie nie wiesz. To mój budynek i ja tu ustalam zasady - chłodny ton. Nieprzyjemna mina. Gorzej być nie mogło.

Oczami Percy'ego

To ten głos. Ten spokojny, ale jednocześnie budzący respekt. Widziałem miny przyjaciół. Strach wdarł się do ich umysłów, tak samo jak u mnie.
- Jack, to nie tak jak myślisz - córka Ateny chciała jakoś wybrnąć, chciała nas ratować.
- Nie tak jak myślę? Ty nawet nie masz pojęcia, co ja teraz myślę! Zabawne. Starasz się być taka dobra, uczciwa. A tu proszę, kłamiesz jak z nut, oszukujesz. Mamy więcej wspólnego niż ci się wydaje. Powiedz, słonko, jak udało ci się zniwelować działanie mojego napoju, hmmm? - Rozczarowanie, zdrada, niewyobrażalny smutek. Taki miał ton głosu, a spojrzenie pełne bólu mówiło wszystko. Tuż za jego plecami szyderczo śmiał się ten, który przyszedł tu pierwszy. To pewnie ten, którego Ann poznała rano.
- To było do przewidzenia. Nigdy nic ci nie wychodzi. I co teraz zrobisz? Już raz spróbowałeś zmusić ją by cię kochała, a co wymyślisz teraz? - cały czas się śmiał.
- Daj spokój John. Nie czas na twoje docinki - wysyczał Jack. Nie miałem najmniejszej ochoty czekać aż skończą braterskie zaczepki. Mrugnąłem do Mądralińskiej trzy razy. Ćwiczyliśmy to kiedyś w obozie, ale nie sądziłem, że może się przydać. Na szczęscie zrozumiała. W końcu sama to wymyśliła. Zrobiłem to samo w kierunku Nico i Thalii, chyba też załapali. Grover wiedział, co myślę, więc darowałem sobie dawanie mu znaków.
- Braciszku, oni chcą ci uciec - starszy, widząc nasze zdziwione miny uśmiechnął się jeszcze bardziej. A myślałem, że już bardziej się nie da.
- Jak ty to robisz? - zapytała Ann.
- Taka mądra i nie wie? - Dziewczyna zrobiła groźną minę. Wiedziałem, że już czas na ucieczkę. Postanowiłem działać, liczyłem, że zrozumieją i zrobią to, co ja. "Dobry pomysł, działaj" usłyszałem w głowie głos Grovera.
- Teraz! Okno! - Krzyknąłem rzucając w stronę wroga jeden z gadżetów Beckendorfa, który uprzednio wyjąłem z kieszeni. To było coś w rodzaju bomby dymnej. Podczas naszej pamiętnej zeszłorocznej misji, Charles tłumaczył mi zastosowanie niektórych z jego wynalazków.
Wszyscy ruszyli jak z procy. Ćwiczenia w obozie jednak się przydają. Zagwizdałem najgłośniej jak tylko umiałem. Musiał usłyszeć, musiał nam pomóc.
- Skoczcie! Szybko! - Nie zadawali pytań.
Thalia wyskoczyła jako pierwsza, tuż za nią syn Hadesa. Nie słyszałem odgłosów ciał nastolatków uderzających o chodnik. To dobry znak. Przepuściłem Annabeth, żeby mieć pewność, że jej się uda. Chciałem to zrobić jako ostatni. Tak jak kapitan, który jako ostatni opuszcza tonący statek. To była moja powinność.
Dziewczyna wzięła rozbieg i rzuciła się w stronę okna. Prawie by jej się udało, gdyby nie John. Złapał ją za nogę. Nie rozumiem jak mu się to udało. Przecież stałem tuż obok, pilnowałem. Annabeth uderzyła o posadzkę.

***
Hej, hej <3
Jestem z nowym rozdziałem :D Z długością chyba może być... Powiem, że podoba mi się, jako jeden z nielicznych x ddd A wy co myślicie? Małgosia zaakceptowała, więc musi być fajny <3
Poproszę o komentarze miśki. I zostawiajcie swoje linki. Nanananana *.*
Nie obiecuję kiedy dodam następny rozdział, ale już biorę się za pisanie. Oczekujcie :D

Wasza Meggi *.*

poniedziałek, 24 marca 2014

Nominacje do Liebster Blog Award :D

Hejka :D Od razu przepraszam za brak rozdziału... Wiem, wiem, że miał być wczoraj, ale brak weny mnie dopadł. Przepraszam.
Teraz o nominacjach. Zostałam nominowana przez: Aria Pl (http://perabeth.blogspot.com/) oraz weronika purchala (http://wwercia-blog.blogspot.com/) za co bardzo im dziękuję. To wiele znaczy dla początkującego blogera :D

1. Czy lubisz czytać swoje posty?
- Nie, nienawidzę. Sama nie wiem czemu, ale jakoś nie mogę tego czytać.

2.Podaj trzy przymiotniki, które cię twoim zdaniem najlepiej opisują?
-Leniwa, kreatywna, szczera

3. Piosenka, przy której tekście masz wrażenie, że opisuje twoje życie albo jakieś ważne dla ciebie wydarzenie?
- Nie mam takiej, niestety.

4. Kim chcesz zostać w przyszłości?
- Tak dokładnie to nie wiem, ale coś z humanem związanego.

5. Czy lubisz patrzeć w lustro?
- Lubię, mimo tego, że nie ma na co :D

6. Jaki jest twój ulubiony polski serial?
- Brzydula, Lekarze

7. Gdybyś miała wyjść za jakiegoś celebrytę, którego byś wybrała?
- Logan Lerman oczywiście, a jeśliby się nie zgodził to sportowy celebryta Bartek Kurek <3

8. Film, przy którym najbardziej się wzruszyłaś?
- Mój przyjaciel Hachiko <3

9. Co byś powiedziała komuś kogo chciałabyś zachęcić do przeczytania twojego bloga?
- Nie wiem, coś na spontanie by poszło.

10. Czy uważasz nominację do Liebster Blog Award za coś wartościowego?
- Oczywiście, że tak. To dla mnie wiele znaczy, taki Oskar <3

11. Czy namęczyłaś się odpowiadając na te filozoficzne pytania?
- Oj tak, zamęczyłaś mnie.

**
1. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
- Aktualnie "I can't remember to forget you", ale u mnie to przejściowe.

2. Jaki przedmiot najbardziej lubisz?
-Język polski, i w-f podczas grania w siatkówkę.

3. Co cię zainspirowało do napisania bloga?
- Moja przyjaciółka zarzuciła mi kiedyś taki pomysł i chyba nie spodziewała się, że go zrealizuję. No ale cóż, lubię zaskakiwać. A oprócz tego to jak skończyłam serię o Percym, to miałam jakąś pustkę, którą zalepiam blogiem.

4. Ulubiony film?
- Aktualnie Cloud 9, ale to też jest przejściowe.

5. Masz zwierzątko, jakie?
- Mam 4 psy (2x shih-tzu oraz owczarek niemiecki długowłosy i boxer) i kilka kotów, takie przybłędy. I jeszcze rybki <3

6. Gdzie chciałabyś pracować w przyszłości?
- Nie wiem ;c

7. Ulubiony aktor?
- Logan Lerman, Johny Deep, Jamie Campbell Bower

8. Ulubiony piosenkarz?
- Nie mam jednego <3

9. Ulubiony przedmiot?
- Polski i wf.

10. Ulubione zajęcia na weekend?
- Czytanie, oglądanie filmów i lenistwo :D
**

A to moje pytanka:
1. Czemu postanowiłaś założyć bloga?
2. Ulubiony serial?
3. Twój idol?
4. Jakie jest twoje marzenie?
5. Ulubiony kolor?
6. Wymarzony zawód?
7. Znienawidzony przedmiot w szkole?
8. Ulubiona książka?
9. Gdzie chciałabyś pojechać na wakacje?
10. Jaki masz model telefonu?
11. O czym często myślisz przed pójściem spać?

I lista blogów, które nominowałam:
- http://rossyandlau.blogspot.com/
- http://auslly-story.blogspot.com/
- http://heros-i-heroska.blogspot.com/
- http://percyiannabeth.blogspot.com/
- http://dalsze-losy-herosow.blogspot.com/

Już zabieram się za pisanie nowego rozdziału, przepraszam za opóźnienie :D

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 7 - "Chcę byś poznała ..."

  Oczami Annabeth

- Chcę byś poznała mojego brata, który dowodzi Armią Zniszczenia. Czeka na nas w jadalni, chodźmy piekna - trochę mnie zatkało. "Armia Zniszczenia"... pierwszy raz o tym słyszę. Ale chwila, to on ma brata? Fajnie wiedzieć. Jack cały czas uśmiechał się do mnie, poganiając spojrzeniem. Ma naprawdę śliczny uśmiech. Nie wierzę, że ktoś o tak pięknym opakowaniu posiada nadzwyczaj paskudne wnętrze. Chciałam, aby moi przyjaciele dowiedzieli się czegoś więcej, więc zapytałam:
- Armia Zniszczenia? Powiesz mi, co to takiego? - trzepoczę rzęsami jak kretynka, moja ręka wędruje po jego mięśniach.
- To taka armia, kochanie, która zajmuje się łapaniem herosów i dawaniem i wyboru - pełen luz, spokój.
- Jakiego wyboru? - nie musiałam udawać zdziwienia.
- Proste. Albo przyłączają się do nas, albo giną - a on ciągle spokojny. - Kilku twoich znajomych z Obozu już do nas dołączyło, na pewno ich spotkasz, gdy już będziemy szli - zrobił się niecierpliwy. Musiałam iść, żeby nic nie podejrzewał. Jeszcze tylko małe, ale ważne pytanie.
- Jack! - Złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę okna w łazience. - Tak sobie patrzyłam i podziwiałam ten cudowny park - "o czym ona gada" założę się, że to Grover, "cicho" skarciła go Thalia - Prawda, że wygląda zachwycająco?
- Uroczo, że podziwiasz takie proste rzeczy - przyglądał mi się z ciekawością.
- A powiesz mi, co to za park? - I znowu rzęsy idą w ruch. Już mnie oczy bolą. Usmiechnął się do mnie, po czym pogładził moje włosy.
- To jest Small Corona Park. A właściwie czemu to cię ciekawi?
- Lubię znać nazwy miejsc, które podziwiam - to akurat była prawda. Jack chyba był zauroczony moim zainteresowaniem, gdyż znowu mnie pocałował. Że też mu się to nie nudzi.
   Wyszliśmy z łazienki. Prowadził mnie za rękę jakąś plątaniną korytarzy. Starałam się chłonąć wszystkie informacje, tak na wszelki wypadek. Miałam nadzieję, że moi przyjaciele wszystko słyszeli i już tu idą.

   Oczami Percy'ego 

- Szybko! Idziemy - Thalia jak zwykle wydawała rozkazy. Nie lubię, gdy to robi. Chociaż z tym miała rację. Dzięki Bogom Ann jest mądra i zaczęła wypytywać tego typa o niezbędne informacje. Teraz wiemy, w którą stronę iść. Jest jeden problem. Droga jest długa, a nie możemy pozwolić sobie na zwłokę. Moglibyśmy zawołać taksówkę, lub coś, co tu jeździ. A w lesie mało, co jeździ.
 - To nam zajmie dużo czasu. Nie ma jakiegoś środka transportu? - Zapytałem z nadzieją.
- Tak, spoko. Zaraz coś wyciągnę z torby - sarkastyczna jak zawsze. Ona nigdy się nie zmieni.
- Mogę się przydać. Wiecie, cień i te sprawy - Nico cały czas przyglądał się Thalii. Mówił tak jakby nir chciał sie wychylać, narażać... Zawsze był lekko wycofany, ale gdy miał pomysł, to aż go roznosiło, żeby się podzielić.
- Hej stary! Genialny plan. Dasz radę przenieść nas wszystkich? - Czułem się jakbym mówił co najmniej do słupa. "Ej, szybko! Ratujmy Annabeth. To taka dziewczyna z Obozu, pamiętacie?" Grrr. Gapili się na siebie i nic nie mówili. Trochę się wkurzyłem, bo chyba mamy misję do wykonania. Z drugiej strony czułem, że właśnie coś się między nimi dzieje. Nie jestem do końca pewny, co, ale na pewno coś. Fajnie by było, gdyby zostali parą. Ale Thalia... Jest przecież Łowczynią. Nie wolno jej. Na moje myśli Grover tylko krzywił się i śmiał. Taaa. Nasze łącze. Prosiłem Kozłonoga, aby zostawił nas "on-line". Chciałem wiedzieć, kiedy będzie w tarapatach, choć pewnie ja będę pierwszy.

 Nico postanowił, że przeniesie nas pojedynczo, bo razem nie potrafi. Jak powiedział - "jeszcze" nie potrafi. To fakt, jego moc była coraz silniejsza, a on uczył się nad nią panować. Na pierwszy ogień poszła Thalia. Eh, dziewczyny mają pierwszeństwo. Poza tym, ja jako dowódca misji powinienem iść ostatni.
Syn Hadesa był bardzo szybki. Nie minęła minuta, już był po Grovera. Trochę się.. denerwowałem, gdy nadeszła moja kolej. Nico złapał mnie za ramię. Poczułem, że jest zmęczony. Zawziął sie w sobie, zamknął oczy i w jednej sekundzie cały świat przemienił się w czarną plamkę. Chłód przeszywał moje ciało. Mało entuzjastyczne szepty dudniły mi echem w głowie. Miałem wrażenie, że trwało to przynajmniej kilka dni, a nie sześćdziesiąt sekund.
Wylądowaliśmy po środku parku. Na pewno o nim mówiła Ann, poznałem po tych dziwnych posągach. Ucieszyłem się, że jesteśmy na miejscu. Mój napad euforii doszczętnie zgasił ledwo trzymający się na nogach syn Hadesa. Złapałem go, gdy toczył się na drzewo i posadziłem na najbliższej ławce.
- Poczekaj to, musisz odpocząć - powiedziałem. Nie miał siły się sprzeczać, więc pokiwał tylko głową i położył się.

    Oczami Annabeth

- Poznaj Johna, John to jest Annabeth - Jack przywitał się z bratem. Nie za bardzo wiedziałam, co mam zrobić, więc także podeszłam do Johna, który mocno mnie uściskał. To nie jest normalne, żeby źli ludzie byli tacy przystojni. Tak patrząc na nich.. Jack jest przystojniejszy. I z tego, co widzę jest też młodszy. Dziwne, bo tak stereotypowo - starszy powinien mieć "większą władzę". Chodzi o to,że John jest tak jakby, hmm, podwładnym Jack'a.
- Brat wiele mi o tobie opowiadał. Rzeczywiście jesteś bardzo ładna - spaliłam buraka.
- Dziękuję. Miło mi słyszeć takie komplementy. Ja za to niewiele wiem o tobie - chciałam wyciągnąć z niego jakieś informacje. On tylko uśmiechnął się pod nosem ( ma dokładnie taki sam łobuzerski uśmiech jak Jack), po czym rzekł "Lepiej niech tak zostanie".
- Nie przejmuj się jego zachowaniem, zawsze taki był - szepnął mi młodszy na ucho. - Może poszlibyśmy coś zjeść? - Dodał głośniej. Oczywiście zgodziłam się, innego wyjścia nie widziałam. Razem z Johnem ruszyliśmy do restauracji, która znajdowała się na parterze.

 Bardzo urocze miejsce. Stylizowana na włoską knajpkę, ściany zdobiły gustowne dodatki, dobrane kolory. Trochę zieleni, gdzieniegdzie czerwień oraz symbolicznie czarny.
Bałam się, że misja Percy'ego może się nie powieść. Zasadniczo dlatego,że oni wejdą do mojego pokoju na czwartym piętrze. Będą lekko zdziwieni, gdy mnie tam nie zastaną. A jeśli ktoś ich przyłapie? Ten błąd może ich kosztować życie. Nie pozwolę na to.
Kelnerki podały talerze pełne rozmaitego jedzenia. Mięso, sushi, pizza, sałatki. Dosłownie wszystko i to w hurtowych ilościach. Nałożyłam sobie odrobinę sałatki greckiej, mojej ulubionej. W trybie ekspresowym ją spałaszowałam po czym wstałam od stołu. Jack zdziwił się moim zachowaniem, więc uprzedzając jego pytanie rzuciłam:
- Muszę iść do łazienki - uśmiech, Annabeth, pokaż ząbki.
- Dobrze, zaprowadzę cię.
- Nie trzeba kochanie, sama trafię. Spędź trochę czasu ze swoim bratem - spojrzałam uprzejmie na Johna. Ruszyłam w stronę drzwi. Nie oglądając się za siebie, po prostu wyszłam. Przemierzałam długie korytarze z nadzieją, że się nie zgubię. Patrzyłam na szczegóły, przypominając sobie drogę do restauracji. "Teraz w prawo" mój mózg działał prawidłowo. Stanęłam przed drzwiami z numerem 418. Położyłam dłoń na okrągłą klamkę, przekręciłam. Moim oczom ukazał się ...

***
Hej, hej :D
Ten rozdział to takie wprowadzenie i nowej postaci, i wątku miłosnego, i nawet wprowadzenie w akcję, która wydarzy się niedługo. Mam już pewne plany... :D
Nominacje do LBA dodam jutro, dzisiaj już wysiadam. Muszę się położyć, myślenie jednak wykańcza człowieka.
Kończąc moją ambitną notkę chciałabym jeszcze raz gorąco podziękować za tyle wejść oraz wspaniałych komentarzy i za to, że jesteście <3 A więc DZIĘKUJĘ.
Zapraszam do dalszego komentowania i pamiętajcie - kom. za kom. oraz obs. za obs. Zostawiajcie linki do waszych blogów, czytam <3 Miłego weekendu herosi.
Meggi

środa, 12 marca 2014

Nominacja do Liebster Blog Award :D

Hejka :D
Zostałam nominowana przez Julię J ( http://justamymessymind.blogspot.com/ ) do Liebster Blog Award. Na wstępie chciałam jej bardzo za to podziękować, gdyż nie spodziewałam się. A więc ogromne DZIĘKUJĘ <3

1. Ulubiony przedmiot w szkole?
- Oczywiście język polski :D No i w-f, ale tylko kiedy gramy w siatkówkę.

2. Co najbardziej lubisz w prowadzeniu bloga?
- Kocham fakt, że mogę podzielić się swoją twórczością z innymi. Zawsze chciałam, żeby ktoś przeczytał to, co napiszę nawet jeśli ma mu się to nie spodobać. Gdy dodam jakiś post, to liczę, że dotrze do kogoś, ktoś doceni moją pracę i może kiedyś przyda mu się chociaż jedna informacja z tego, co wyczytał w życiu. I to właśnie jest piękne w prowadzeniu bloga.

3. Spodnie czy sukienki?
-  Zdecydowanie sukienki.

4. Ulubiona piosenkarka? 
-Nie mam jednej ulubionej, ale jak o tym myślę, to pierwsza do głowy przychodzi mi Katy Perry.

5. Jaki serial teraz oglądasz?
- Sherlock <3 (Kocham, kocham, kocham)

6.Najbardziej znienawidzone ćwiczenie na wf-ie?
- Wszystko związane z koszykówką -,-

7. Ulubiona bajka Disneya?
- Kraina lodu, Jak wytresować smoka,

8. Kraj, który chciałabyś odwiedzić?
- Anglia, Chorwacja

9. Trampki czy szpilki?
- Całym sercem trampki <3

10. Do szkoły nosisz torbę czy plecak?
- Mój ukochany plecak :D

11. Ulubione perfumy?
- Chanel no 5 :D Chociaż lubię wszystkie, które mama mi kupi x ddd

***
To tyle. Jeszcze nikogo nie nominowałam, ale obiecuję, że w najbliższym czasie się to zmieni :D Rozdział pojawi się najprawdopodobniej w piątek wieczorem.
Miłego prawie weekendu <3

Meggi

piątek, 7 marca 2014

Rozdział szósty - "Jest taki kochany kiedy się martwi"

  Oczami Percy'ego

       Do sali wszedł Nico. Wyglądał dużo doroślej niż, gdy widzieliśmy się ostatni raz. Jedno na pewno się w nim nie zmieniło - styl. Dalej ubierał się na czarno, ale cóż się dziwić. To dziecko Podziemia. Ucieszyłem się na jego widok, bo szczerze nie spodziewałem się chęci dołączenia do misji z jego strony.
- Stary! No jasne, że możesz! - powiedziałem sklejając piątkę z przyjacielem.
- Chwilę herosi. Jesteście pewni, że chcecie wyruszyć w czwórkę? Moim zdaniem trójka dzielnych półbogów zdecydowanie wystarczy - Chejron dokładnie zbadał wzrokiem Nico, aż ten zrobił krok w tył.
- Ja jestem pewien - mówiłem patrząc na syna Hadesa. - Bez ciebie nie idę.
- Zgadzamy się - krzyknęli razem pozostali uczestnicy wyprawy.
- Więc niech Bogowie mają was w swojej opiece - Thalia aż parsknęła śmiechem, chociaż bardzo starała się to ukryć. Chejron rzucił jej jedno ze swoich "zabójczych" spojrzeń, po czym dodał - Żeby nie było żadnych niedomówień, Łowczynie zostają - napad śmiechu Thalii został perfekcyjnie zgaszony. Wytrzeszczyła oczy i już miała zacząć się kłócić, gdy tak jakby zastygła za nim jakiekolwiek słowo wydobyło się z jej ust. Byłem pewien, że do głowy wpadł jej "genialny" plan.
- Nie ma żadnego problemu - powiedziała z uśmiechem. Wszyscy się zdziwili, ale bez słowa przyjęli ten fakt.

    Było już późne popołudnie, nie chciało mi się iść na jakikolwiek trening. Myślałem tylko o tym, żeby się położyć. Dokładnie po śniadaniu wyruszamy, więc trzeba nabrać siły. Idąc przez Obóz przyglądałem się nowym twarzom. Było ich tu pełno. Czyli Bogowie dotrzymują słowa i uznają wszystkie swoje dzieci. Rzuciłem okiem na domek Hermesa - nie był już tak przepełniony jak kiedyś. No w każdym razie były w nim tylko dzieci Hermesa, a to i tak sporo. Reszta domków także miała swoich obozowiczów. Tylko jedno sie nie zmieniło. Wielka Trójka nadal miała po jednym domowniku. Tyson obiecał mi kiedyś, że przez całe wakacje będzie ze mną mieszkał, żeby nie było mi smutno. Zakładam, że nie stanie się to prędko - został przecież ważną osobistością w podmorskim świecie. Powiedział mi też coś, co mnie bardzo ucieszyło: "Nie smuć się bracie, jeśli ja z tobą nie zamieszkam, na pewno zrobi to Annabeth." Zacząłem się wtedy śmiać, choć w głębi duszy liczyłem, że miał rację.

    Wszedłem do domku Posejdona, rozejrzałem się. Nic się nie zmieniło. Poczułem, że nareszcie jestem na swoim miejscu. Wyciągnąłem spod łóżka swój plecak, który zawsze zabieram na misje. Zapakowałem do niego trochę ciuchów, nektar, ambrozję i oczywiście kilka wybuchowych gadżetów, które dostałem w tamtym roku od braci Hood. Miałem teraz czas, aby porozmyślać nad swoim życiem, ale bardziej nad tym, co wydarzyło się przed Obozem. Ta wizja była jakaś dzika. Chociaż po tym, co powiedziała mi Thalia, jestem w stanie uwierzyć. Tęsknie za Ann i mam nadzieję, że nic jej nie będzie. Obawiam się najbardziej tego, że przepowiednia się wypełni i dziecko Annabeth będzie walczyć u boku Kronosa. Bo tak może się wydarzyć, gdy Jack zostanie ojcem. Jedno wiem na pewno - musimy znaleźć ją zanim będzie za późno.


      Oczami Annabeth

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju. Powoli otworzyłam oczy. Leżałam wtulona w nagi, gorący tors Jack'a. Ach, jest taki umięśniony! Chwilę poleżałam, aż zaczęłam w miarę logicznie myśleć. Bo tak właściwie, to czemu ja z nim leżę? I to w dodatku bez ubrań?! Czarne myśli przebiegły mi po głowie. Odzyskiwałam świadomość. Kompletnie nic nie pamiętam z wczorajszego dnia! Wiem jedynie, że podczas snu mówiła do mnie moja matka. Wypowiadała różne słowa po starogrecku, nie za bardzo zrozumiałam, chociaż brzmiało mi to jak zaklęcia. Na koniec wspomniała coś o jakiejś truciźnie, że od teraz stopniowo będzie opuszczać moje ciało, do momentu, gdy całkowicie zniknie. Wtedy będę znowu sobą
- Cześć skarbie - słodki głos zawładnął mój umysł.
- Dzień dobry, misiu - powiedziałam uśmiechając się uroczo i całując jego ciepłe wargi. Był z tego bardzo zadowolony, oddawał każdy pocałunek. Na chwilę się od siebie oderwaliśmy, by popatrzeć sobie w oczy. To był moment, w którym wspomnienia zalewały moją głowę. Jak grom z jasnego nieba. Wow, dziwne uczucie. Tak nagle wszystko wiedzieć. Wiedziałam, że nie cierpię tego palanta. Wiedziałam, że kocham Percy'ego. A najgorsze, że wiedziałam, że przespałam się z tym deklem. On jednak nie czytał mi w myślach, więc był pewien o mojej miłości do niego. Co robić, co robić? Tylko jeden pomysł wpadł mi do głowy. Muszę udawać jego dziewczynę, dopóki nie nadarzy się okazja na ucieczkę lub jakiś ratunek. Jak znam Percy'ego to już wyruszył z pomocą.
- Jak ci wczoraj było? Dla mnie to najcudowniejsza noc w życiu - popatrzył na mnie z taką szaleńczą miłością, widziałam ten wzrok psychopaty, wzrok kogoś, kto myśli, że może mieć wszystko.
- Było genialnie, kocham cię - liczyłam, że chociaż trochę brzmię wiarygodnie, ale żeby dodać temu życia rzuciłam się na niego w pocałunku. Aż mi się niedobrze zrobiło. No cóż, granie słodkiej idiotki nie może być trudne, gorzej niż to, co było w nocy nie będzie. Posadził mnie na sobie i mierzył wzrokiem. Czułam się okropnie, taka bezbronna, naga, zagubiona. Jego wzrok. Tyle w nim miłości. W duszy błagałam, aby skończył. Zaczęłam głaskać go po klacie. Przestał się wgapiać, a ja chichrałam się jak totalna debilka.
- Koniec tego dobrego słońce, trzeba iść do pracy. Pokojówki przyniosą ci ubrania, a jak się wystroisz, to po ciebie wrócę. Chcę, żebyś kogoś poznała - poruszył brwiami, uśmiechnął się łobuzersko i nawet by mi się podobał, gdyby nie fakt, że nie lubię tego typa.
- Dla ciebie wszystko - sama siebie nie przekonałam, ale to półgłówek, w życiu tego nie załapie. Wstał, ubrał się, puścił mi oczko i wyszedł. Aż mnie telepie jak o nim myślę. Bogowie, jak mogłam z nim spędzić noc?
- Mam ubrania dla panienki - powiedziała młoda kobieta wchodząc do pokoju - położę je na komodzie. Będę tuż za drzwiami, gdybym była potrzebna - i wyszła. Sympatyczna. Wzięłam to, co zostawiła, chwyciłam swoją sukienkę i poszłam do łazienki.

 Super! Te ubrania na pewno wybierał Jack. Miętowa bluzka w koronkę - odsłaniająca pół brzucha, do tego czarne krótkie spodenki. Chociaż buty fajne, bo miętowe trampki. Sama nigdy bym sie tak nie ubrała. Łazienka miała maleńkie okienko, przez które wpadały promienie słoneczne. Nagle po prostu mnie olśniło! Złapałam swoją sukienkę. Na wszelki wypadek miała wszytą pod spodem kieszonkę, przed wyjściem na randkę wsadziłam tam trzy złote drachmy. Wyciągnęłam je, puściłam wodę z kranu, i gdy pojawiła się malutka tęcza wrzuciłam monetę.
- O bogini Iris, przyjmij moją ofiarę i pokaż mi Perseusza Jacksona - moneta zniknęła, światełko zamigało i pojawił się rozmazany obraz. Zobaczyłam Percy'ego razem z Nico, Thalią oraz Groverem. Szli w skupieniu przez las.
- Hej, Percy! Słyszysz mnie? - obrócił się gwałtownie w moją stronę, a raczej w stronę mojego głosu. Cała reszta zrobiła to samo.
- Bogowie! Annabeth? Nic ci nie jest? - Percy jest taki kochany kiedy się martwi.
- Nic mi nie jest. Słuchajcie. Moja matka pomogła mi przezwyciężyć moc trucizny i doskonale wiem, że nienawidzę Jack'a - ewidentnie odetchnęli z ulgą - Jestem w siedzibie powstańców, w jakimś hotelu. Z okna widać duży park z kilkoma kamiennymi posągami... sama nie wiem, co przedstawiają.  To jest jakieś czwarte piętro. Mam plan. Nie jest do końca genialny. Będę udawać miłość do Jack'a. Tak, żeby myśleli, że jestem po ich stronie. Spróbuję się czegoś dowiedzieć.
- Dobry plan, tylko uważaj na siebie - Oooo... Przejęty Percy.
- Ann przepraszam. To przeze mnie tam jesteś - Thalia naprawdę myśli, że to jej wina?!
- Nie, wcale nie. To tylko i wyłącznie moja wina. Zachowałam się głupio, a jako dziecko Ateny powinnam pomyśleć. A zadziałałam impulsywnie. Gdybym zwróciła się do was z tym wcześniej nie byłoby problemu - wydaję mi się, że ją pocieszyłam. - Ktoś tu idzie. Trzymajcie się.
  Nie zdążyłam przerwać całkowicie połączenia, bo oni wciąż widzieli wszystko, tylko po mojej stronie nie było obrazu. Nawet nie wiedziałam, że tak się da. Do łazienki wszedł Jack. Był trochę zdezorientowany, ale usmiechnął się, gdy zobaczył mnie w tym stroju i jak nakładam szminkę na usta.
- Myślałem, że z kimś rozmawiasz - zaśmiał się patrząc na mnie.
- Zabawne. Wiesz, że chciałabym rozmawiać tylko z tobą - usłyszałam ciche parsknięcie Percy'ego i "zamknij się" Nico. Jack na szczęscie nie usłyszał. Podszedł, złapał mnie w talii i oparł o ścianę. Zaczął całować. Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam nogi na jego biodrach. Muszę przyznać, że on świetnie całuje. Aż zatraciłam się w tej chwili. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Glonomóżdżka "zabiję tego gościa" i Thalii: " siedź cicho głąbie, ale pomogę ci". Aż się lekko uśmiechnęłam. Jack chyba uznał to za zachętę i zaczął wbijać się w moje usta coraz namiętniej. Nagle przerwał jakby coś sobie przypomniał.
- Musimy iść. Chcę ci przedstawić....


***
Hejka <3
Przepraszam za opóźnienie, ale bardzo długo zajęło mi przepisanie i do tego uczyłam się go geografii :D Nananana *.* I mam 5 i 4+ <3 Jaram się. Dobra. Teraz poważnie.
Dziękuję za tyle wejść, miłych komentarzy i obserwatorów. I dziękuję Małgosi, która będzie to czytać i nawet nie wie, że pisze dzięki niej :D Tak Małgosiu mówię o tobie <3
Piszcie szczerze i zostawiajcie linki do swoich blogów misie. Czytam wszystko.
Nie obiecuję, kiedy pojawi sie kolejny rozdział, gdyż mam sprawdzian z fizyki ;ccc Trzymajcie kciuki.

Wasza Meggi.