Oczami Percy'ego
Ogarnęła mnie fala paniki, ale od razu się opanowałem. Nie mogłem dać po sobie poznać, że nie mam pojęcia, co teraz robić, bo inni też mogliby zacząć panikować. Popatrzyłem w oczy Jack'owi. Oprócz zła, wrogości, nienawiści dostrzegłem również ogromny ból i smutek. Uświadomiłem sobie, że on kocha Annabeth i nie może znieść tego, że nie ma jej u jego boku. Mój strach przemienił się w niekontrolowaną agresję. Czyli tak czuje się ktoś zazdrosny...
- Wiem, po co przyszliście - powiedział Jack - I wam się to nie uda.
- Nie bądź taki pewny, wystarczy, że cię zabiję - w tej oto chwili mógłbym dostać nagrodę za największe ADHD roku. Agresja zwyciężyła. Bez namysłu rzuciłem się na kolesia, który we wcześniejszej walce o mało nie zabił i mnie, i moich przyjaciół.
Ciąłem mieczem jak automat. W lewo, w prawo, unik. Ale Jack był zdecydowanie lepszy, przewidywał każdy mój ruch, nie dawał się zaskoczyć. Był prawie tak dobry jak Luke. A ja miałem doświadczenie w walce z Lukiem.
Thalia i Nicole stały z boku i przyglądały się walce. Ostrzegłem je, żeby się nie wtrącały. Ta walka przybrała zbyt osobisty charakter. Clarisse poszła na obchód, żeby pozabijać paru wrogów.
Po paru minutach uderzania mieczy Jack przyspieszył akcję. Zaczął szybciej i mocniej napierać, teraz to on przejął pałeczkę. Siły mi opadły, ale wiedziałem, że mogę liczyć na wodę. Uniosłem rękę na chwilę się dekoncentrując i to był mój błąd. Nie byłem na tyle silny, żeby woda od razu usłyszała moje wołanie. Jack sprytnie to wykorzystał. Jego zimna klinga przebiła na wylot moją klatkę piersiową. Wydałem z siebie zduszony jęk i padłem jak długi na dywan. Doszły mnie jeszcze krzyki dziewczyn: "Nie!! Percy!!", "O bogowie! Nie, to nie prawda.."
Wróg pochylił się nade mną i szepnął
- Może to i lepiej, że zginiesz. Nie będziesz musiał oglądać, jak twoja ukochana wychowuje moje dziecko - ochota, żeby złapać go za gardło i udusić była nie do odparcia, ale zabrakło mi sił. Nie ma to jak przed śmiercią dowiedzieć się, że Annabeth jest w ciąży.
Pogodziłem się z tym, że umieram. Nie walczyłem .Czekałem. Thalia była zalana łzami, a Nicole chyba po raz pierwszy widziała kogoś umierającego. Jej przerażenie było nie do opisania.
- Ty podła kanalio!Nienawidzę cię jeszcze bardziej niż wcześniej! - Łowczyni rzuciła się na Jack'a, co go ewidentnie zaskoczyło. Nie był przygotowany, nie miał miecza. Egida wprawiła go w jeszcze większe osłupienie. Thalia nie zastanawiała się, co robi. Walnęła go z całej siły tarczą, przebiła udo mieczem. Krzyk uniósł się w powietrzu, a zaraz po nim następny, gdy Jack oberwał w brzuch. I już by było po nim, gdyby nie rozpłynął się w powietrzu. Dosłownie. Wiedziałem, że to robota Johna. On zna się na magii.
Clarisse słysząc krzyki wróciła, aby sprawdzić, co się dzieje. Byłem pewny, że ucieszy się jak zobaczy, że umieram. Tak bardzo się myliłem. Padła na kolana i złapała mnie za rękę.
- Ej Jackson, weź nie umieraj. To ja miałam cię zabić - jeszcze chwila i uroniła by łzę. Dobrze, że na czas oprzytomniała Nicole.
- Odsuńcie się. Pomogę.
Oczami Annabeth
Zatrzymaliśmy się przy czarno-białej bramie.
- To czego szukacie jest tam - jedna z służących wskazała palcem wrota - Idźcie, a znajdziecie.
Odwróciła się od nas i pobiegła z powrotem zamku. Czyli zostaliśmy sami.
Nico podszedł do bramy i energicznie ją popchnął. Nic, zero. Podeszłam, aby znaleźć jakiś otwór na klucze. Nic, zero.
- Czy masz może jakiś pomysł, jak się tam dostać? - Nico bezradnie usiadł przy wejściu.
- Chyba mam - odpowiedziałam zaskakując go.
Szczerze to miałam przeczucie nie pomysł. Ostatnio często mi się to zdarza. Tylko dotknęłam bramy, a ona zaskrzypiała i otworzyła się ukazując zielonożółtego, ogromnego potwora. Tego się nie spodziewałam.
- Nico, miecz! - Tyle udało mi się powiedzieć, zanim bestia natarła na mnie z potężną siłą. Odleciałam kilka metrów w tył uderzając plecami o skały.
- Annabeth! - Wrzasnął patrząc, czy żyję. Machnęłam ręką, a on zwrócił swoją uwagę na potwora. - Giń, giń, giń! - Zaczął wbijać w niego miecz. Raz po razie. Nie zauważył nawet, że to nic nie daje. Skóra tej pokraki była mocniejsza niż zbroja. Zielonkawy ani trochę nie interesował się Nico. Wbił swoje przeraźliwie żółte ślepia we mnie i nie zamierzał odpuścić. Odrzucił syna Hadesa na skalną półkę i ruszył w moim kierunku z włócznią w górze. Wyciągnęłam sztylet i czekałam.
Z ciążowym brzuchem ciężko się walczyło. Byłam dużo wolniejsza, słabsza i nie myślałam jasno. Zauważyłam jednak, że ilekroć moja broń zagłębi się w ciało stwora leci z niego śluz. Dobry znak. Czyli tylko ja mogę go pokonać. Postawiłam na taktykę, którą nauczyłam się od Clarisse. Zacisnęłam rękę na sztylecie, uskoczyłam w prawo przed ciosem i wśliznęłam się pod potwora. Przejechałam ostrzem po nodze gadziny i szybko wyskoczyłam, żeby mnie nie przygniótł. Ku mojemu zadowoleniu potwór runął do przodu łapiąc się za ranę. Wykorzystałam jego chwilę słabości wskakując mu na plecy i jak profesjonalny zabójca poderżnęłam mu gardło. Zeszłam z niego, aby sprawdzić, czy na pewno nie żyje. To był błąd. Ostatkiem sił zielonkawy wyciągnął włócznię przed siebie wbijając mi ją prosto w brzuch, a potem padł. Ja zrobiłam to samo.
Nico podbiegł do mnie i zbadał szybko sytuację. Wziął mnie na ręce, rozejrzał się gorączkowo i zaniósł moje opadające z sił ciało na najbliższy kamienny stół. Rana tak strasznie bolała, nie mogłam tłumić krzyku. Mimo słów otuchy Nico, ciągle krzyczałam. Wiłam się z bólu, ściskałam jego rękę. Chłopak popatrzył na mnie ze smutkiem i rzekł: "φαντάσματα του Κόσμου* w pełni świadomie korzystam z Czarnej Magii." I zaczął recytować słowa po grecku. Mało, co zrozumiałam, ale już same urywki brzmiały przerażająco. Rana zaczęła boleć jeszcze bardziej, a ja krzyczałam coraz głośniej prosząc, aby przestał. Byłam bliska oszalenia z bólu, ale na szczęście przerwały się agonie i straciłam świadomość. Ostatnie, co usłyszałam to donośne słowa Nico: "Przepraszam, nie mogłem nic innego zrobić".
* "φαντάσματα του Κόσμου - Duchy Podziemi
***
Huraaa :D Jest rozdział, trochę brutalny, ale ostatnio jestem agresywna x dd. Za dużo gier, oj za dużo.
Haha. No właśnie. Siedzę sobie jakoś w tamtym tygodniu na geografii i pan takim czerwonym laserem na mapie różne rzeczy pokazywał. I tak nagle tan laser się na mnie znalazł, a ja z gier przyzwyczajona, więc w panikę wpadłam i tak się zerwałam, że koleżanka z ławki mało ze śmiechu się nie przewróciła xddd Historia życia :D
Czy ktoś może coś ogarnia z tego, co wyprawiam w rozdziale? Żeby nie było to Nico zna różne zaklęcia z jakiejś tam Księgi Zakazanej i je stosuje. Czarna Magia <3
Komentujemy <3
Pierwszy kom ! xd Zaraz dodam treść narazie muszę się najarać tym, ze jestem pierwsza ^^
OdpowiedzUsuńBrawo, brawo <3 Hahaha *.*
UsuńNo, a wiec na poczatek sorki, ze dopiero teraz ujawniam tresc komentarza, ale rano na infie kazal mi gosciu wylaczyc, bo nie wykonalam jego zadania xdd
UsuńCo do rozdzialu to swietny. duzo brutalnosci i dobrze (procz tego pod koniec :c) rycze rycze, a zarazem sie ciesze, bo uzylas okreslenia Ostatki, a ja mam na nazwisko Ostatek - wiem glupia jestem xd
wracajac. zgadzam sie z Aria. takze prosze abys napisala perspektywe Jack'a W ogole co ty najlepszego zrobilas? zabilas male dziecko, ktore powinnam nazwac przed niemowleciem, bo jeszcze sie nie urodzilo :cccc zla ty. no wiec tyle emocji nie wiem co dalej.bede zmuszona czekac na nexta ktorego chcialabym juz. ehhh xd
weny
Julie
przepraszam za literowki pisze z telefonu
Znam ten ból - infa. Grrrr -,-
UsuńKoniec trochę smutny, ale tak miało być ^^
Perspektywa Jack'a będzie, nie martw się :) Ale jeszcze nie teraz.
Kurde. Zua ja. Chociaż może wcale nie zabiłam tego dziecka... hmm... x ddd
Percy, nieeee!!!
OdpowiedzUsuńJack, gnij w piekle, proszę cię!
Thalia, brawo!
Ciekawe, dobre opisy :)
Biedna Ann. Ciąża z gościem, którego nienawidzi. Ukochany daleko. Zraniona przez potwora. Normalnie chce się żyć.
Bardzo mi się podoba rozdział :)
Czekam na nn ^^
Percy taki biedny ;c
UsuńO tak, Jack!
Thalia się wściekła huhuhu *.*
Dziękuję :D
No, cud, że się nie załamała. Dobrze, że ma Nico <3
Dziękuję *.*
Rozdział Wow brak słów, ktory może go opisać. Percy? No właśnie przepowiednia mówią, że wróci na tarczy lub z tarczą, a Nicole nie ma doświadczenia, więc zostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział . Annabeth zraniony przeżyje może nawet stanie się nieśmiertelna? Nico i ciemną alhemia. Kiedy next?
OdpowiedzUsuńP S. Jack niech teraz przechodzi tortury . Ładnie proszę .
Dziękuję :)
UsuńCzekaj, czekaj ^^ Wszystko się zobaczy *.*
No może nie zapędzaj się tak z Annabeth x ddd Będzie dobrze w każdym razie (no w miarę dobrze)
Nico <3
P.S. Nie ma opcji... Jeszcze nie :)
Fajnie mordujesz, nie cackasz się^^
OdpowiedzUsuńNo i po co wbił miecz w udo -.- Mogła od razu łeb mu ciachnąć. Byłoby na zupę dla pani O.Leary.
Annabeth zginie, a dziecko przeżyje. Dlatego nie porozmawia z Percym o dziecku. No a ten cud to jej życie. Dobrze mówię?^^
Bo jak zabijać to na całego x ddd
OdpowiedzUsuńEj no i tak brawo dla niej, że zrobiła cokolwiek. Lepsze udo niż nic :D
Huehuehue *.* Nie powiem ci ^^
Rozumiem że zjadłem? Bo tak to zawsze się ze mnie śmiałaś, że nie mam racji^^
UsuńNie, nie zjadłeś x ddd Trochę mi zajęło zanim ogarnęłam, że to literówka ;D
UsuńAle serio to nie powiem ci, zobaczysz. Zua ja *.*
Czyli zjadłem xd buahaha
UsuńNo nie zjadłeś x ddd Och, naprawdę nie zjadłeś.
UsuńAle i tak zobaczysz, co się będzie działo *.* Huehuehueheu ;]
Zdanie: " Clarisse poszła na obchód, żeby pozabijać paru wrogów." Rozwaliło mnie. Zabrzmiało to tak jakby Clarisse poszła obczaić co jest w lodówce, a nie zgładzać potwory narażając życie.
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę fajny. To takie romantyczne, że oboje leżą umierając( coś mi się ostatnio w mózgu poprzestawiało i się fanatyczką miłosnych wątków w literaturze stałam)
Fabuła w tym rozdziale dynamiczna i barwnie opisana.
pozdrawiam i czekam na next
Bo Clarisse już taka jest <3
UsuńTeż mi się tak wydaje *.* Romantic <3
Dziękuję :D
P.S. Napiszesz kiedyś perspektywę Jacka? Zawsze myślałam, że on Ann tylko chce wykorzystać do swoich celów, ale dzisiejsze spostrzeżenia Percy'ego dały mi wiele do myślenia. Chciałabym usłyszeć o uczuciach Jacka do Annabeth z ust Jacka.
OdpowiedzUsuńMam to w planach, ale jeszcze nie teraz :D Dopiero, gdy Ann się pozbiera *.*
UsuńOn ją zawsze kochał, ale nie chciał dać tego po sobie poznać (aż tak bardzo). Co nie zmienia faktu, że chciał ją wykorzystać. Ale ją kocha x ddd
Rozdział super :) Już nawet nie mam weny do komentowania XD Nie ma nic do czegoś można się przyczepić ( a to bardzo dobrze) Po prostu rozdział i ogólnie blog idealny. Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńFenomenalny rozdział *o*
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next, bo nie mogę się już doczekać :3
Nico i Czarna Magia? Hmmm... xD
Pozdro i weny ;*
Hej fajny blog. Przepraszam za spam, ale zapraszam na swój blog: http://wswieciemitologii.blog.pl/
OdpowiedzUsuńSama twój blog dodałam do linków.
A jakby co to jestem Niki
UsuńBoziu *.* Świetne, piętnasty rozdział i jest świetny ;D u mnie to dziesiąty i na pewno nie tak dobry( nie wspominając o pierwszych które w ogóle są masakryczne XD )
OdpowiedzUsuń~Chloe
Zapraszam do mnie na epilog:-)
OdpowiedzUsuńperabeth.blogspot.com
Ann i Percy umrą, a później Hades ich wskrzesi . :) Uwielbiam twojego boga i z niecierpliwością czekam na next.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
percy-x-annabeth.blogspot.com
Nataly
Ciekawy pomysł x ddd Ale nie :D
UsuńDziękuję i next pojawi się w weekend.
Ależ owszem zajrzę *.*
Czego byś nie wymyśliła i tak będzie genialne. Dziękuje to dla.mnie wiele znaczy
UsuńMoglabys jeszcze raz skomentować 1 rozdział u mnie? Bo oczywiście jestem genialna i usunęłam tamtego posta . -,-
UsuńAle super piszesz!
OdpowiedzUsuńCzekam z nie cierpliwością na kolejny rozdział.
*LENA*
Świetnie piszesz ! A ja uwielbiam twojego bloga :-3 i nie mogę doczekać się następnego rozdziału :-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"Nic, zero" to trochę dziwnie brzmi. TAK TO REWELACYJNIE CIEMNIASTYCZNE(nowe powiedzonko córki PODZIEMIA)!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń22 year old Software Consultant Janaye Baines, hailing from Courtenay enjoys watching movies like My Gun is Quick and Origami. Took a trip to Barcelona and drives a Ferrari F2004. podstawy
OdpowiedzUsuń