Oczami Percy'ego
Coś twardego wbijało mi się w plecy. Otworzyłem oczy. Leżałem na drewnianej ławce w parku, obok mnie, na trawie, siedziały dziewczyny. Były roztrzęsione i zamyślone, zwłaszcza Nicole.
- Ekhem - odchrząknąłem. Wszystkie trzy momentalnie zerwały się na równe nogi i otoczyły mnie.
- Masz szczęście, że żyjesz, Jackson, bo inaczej bym cię zabiła - Clarisse uśmiechnęła się do mnie, co było bardzo dziwne. Najwyraźniej odetchnęła z ulgą, że jeszcze będzie miała szanse na urwanie mi głowy i nadzianie jej na swoją włócznię.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz! Jasne?! - Thalia rzuciła mi się na szyję i szepnęła do ucha - Nie możesz nas zostawić. - Odciągnęła ją Nicole, która nieśmiało powiedziała:
- Spokojnie dziewczyny, dajcie mu odetchnąć. - Popatrzyłem na nią i zacząłem sobie przypominać sceny z hotelu.
- To ty mnie uratowałaś, prawda? - zapytałem.
- Ta-ak - chyba ją przestraszyłem.
- Ale jak? - odpowiedziała dopiero po jakiś dziesięciu sekundach milczenia.
- Bo ja mam taki dar, podobno to błogosławieństwo Apolla. Wiecie, nie doznaje obrażeń, no w sumie doznaje, ale od razu je leczę. I mogę też wyleczyć innych. Wyleczyć.. nie uzdrowić. Miałeś szczęście.
Nikt nic nie powiedział, głównie dlatego, że Nicole nie wyglądała na chętną do rozmów. Podniosłem się z ławki i zacząłem obmyślać jakiś plan.
- Jackson, zwinęłam im jakieś mapy. Weź to obczaj, wydaje się, że to ważne - Clarisse rzuciła we mnie zawiniętymi kartkami papieru. Rozwinąłem je i ujrzałem rozwiązanie naszych problemów.
- Dziewczyny! To są oznaczone budynki w całym Nowym Yorku, gdzie Jack ma rozmieszczonych swoich ludzi! Trzeba tam pójść i ich rozwalić! - No dobra, może nie pójdziemy tam sami, ale trzeba cośc zrobić.
- Potrzebne nam wsparcie, czyli kierunek Obóz Herosów - podsumowała Thalia.
Oczami Annabeth
Obudziłam się tam, gdzie zasnęłam. Na skalnej półce. Obok mnie siedział Nico w stanie gotowości do walki. Podniosłam się delikatnie i złapałam go za ramię. Aż podskoczył ze strachu wyciągając przy okazji swój miecz ze stygijskiego żelaza i mierząc nim w moją stronę. Podniosłam ręcę w geście kapitulacji i zaśmiałam się.
-Przepraszam, moja wina - Nico uśmiechnął się i objął mnie ramieniem.
- Jak dobrze, że żyjesz. I to ja przepraszam, no wiesz. Nie mogłem nic innego zrobić... - Nie patrzył mi w oczy, było mu głupio.
- Ale, co zrobiłeś, oprócz tego, że mnie uzdrowiłeś? - Zapytałam podnosząc mu głowę rękoma tak, żeby spojrzał na mnie.
- Hm... no.. bo... włócznia tego potwora, była zatruta... a trafił cię w brzuch.. Rozumiesz? Nie każ mi tego mówić - Z jego oczu wyczytałam smutek i potowrny ból. Póściłam go, gdy doszło do mnie to, co powiedział. Złapałam za swój brzuch. Znów był płaski. Podniosłam koszulkę do góry zapominając, że Nico tu siedzi, co jemu się nawet spodobało i ujrzałam dosyć szeroką bliznę wielkości grotu włóczni. Siedziałam jak wryta, nie mogłam tego zrozumieć. Łzy spłynęły mi po policzkach. Syn Hadesa przytulił mnie do siebie, a ja z wdzięczności zmoczyłam mu łzami koszulkę. I w tym momencie zrozumiałam coś jeszcze - przepowiednię.
-"Dziecię Ateny utraci swój cud" - wyszeptalam. Nico odsunął mnie od siebie i z zaskoczeniem zapytał:
-Co?
- Tak było w przepowiedni. Tak miało być. Jakiś głos powiedział mi to samo, że nie jest mi dane cieszenie się tym cudem. Teraz rozumiem - uspokoiłam się nieco, choć dalej bolała mnie strata dziecka. Już nawet wyobrażałam sobie jak je wychowuję... - Musimy iść, czas ucieka. - Wstałam , otarłam łzy i ruszyłam w stronę bramy.
- A właściwie, co chcesz zrobić? - Zapytał Nico, który próbował mnie dogonić.
- Wziąć kamienie.
- A dalej?
- Dalej, to zobaczymy - zaskoczyłam syna Hadesa. Chyba spodziewał się, że będę miała jakiś genialny plan.
Przeszliśmy przez bramę, nic się nie wydarzyło. Ruszyliśmy dalej w głąb tunelu, na którego końcu widniał słaby blask tłumiony raz za razem czymś ciemnym. Dobry znak.
- Dziwnie się czuję, jak nie ma tu żadnego potwora - stwierdził mój towarzysz. Pokiwałam twierdząco głową. Już wolałabym jakąś walkę, niż wieczne oczekiwanie, aż coś na ciebie wyskoczy.
Droga korytarzem minęła szybko, Nico zapalał pochodnie, a ja rozglądałam sie nerwowo. Kamienne ściany wyglądały zupełnie tak jak na początku naszej wyprawy, powietrze pachniało podobną stęchlizną. Nic nie wskazywało na to, że zaraz znajdziemy "broń", która pomoże nam pokonać Kronosa.
Wreszcie dotarliśmy do komnaty wypełnionej po brzegi złotem. Złote monety, złote kielichy, złote naszyjniki. Aż oczy bolały.
- To pewnie dary - szepnęłam sama do siebie. Pośrodku tego wszystkiego wyłaniał się czarno-biały piedestał, na jego szczycie jaśniały dwa kamienie.
- O tak! Mamy to. - Nico odetchnął na widok naszego celu. Miał już dosyć, że mimo siedzenia pod ziemią nie może używać swoich czarów.
Podeszłam do piedestału, ale najpierw rozejrzałam się dookoła czekając na jakiś atak.
"Nic cię nie zaatakuje. To twoje przeznaczenie." Rozległ się kobiecy głos.
- Słyszałeś?
- Tak. I wierzę temu ktokolwiek to powiedział. Więc bierz i idziemy - Syn Hadesa przechodził z nogi na nogę, chciał już wracać. Szczerze, ja też.
Wcale sie nie uspokoiłam. Potrzebowałam wsparcia. Chwyciłam Nico za rękę i dopiero wtedy mogłam wziąć kamienie. Wzięłam oba w dłoń i czekałam na cokolwiek. Naprawdę na cokolwiek. Nic się nie wydarzyło. Poczułam tylko ich moc. Biały aż palił mnie w skórę, a czarny prawie zamrażał. Cofnęłam się w stronę, z której przyszliśmy. Gdy nagle świat mi się zachwiał, ściany komnaty zaczęły się zbliżać. Niespokojnie obróciłam się w stronę Nico, dalej trzymając go dalej za rękę. Nie zdążyłam wypowiedzieć słowa, a sceneria sie zmieniła. Coś jakby potężny wiatr przewrócił nas na ziemię, tak, że wylądowalismy na sobie, a kamienie między nami. Jęknęłam, gdy znany głos otrzeźwił mój umysł.
- Annabeth? Nico? - Syn Hadesa zrzucił mnie z siebie jednym ruchem, po czym oboje zaczęliśmy wgapiać się na stojącą nad nami grupkę.
- Bogowie, wy żyjecie! - Percy pomógł mi wstać.
- Gdzie jesteśmy? - Zapytałam wciąż nie mogąc uwierzyć, że widzę go na własne oczy.
- No jak to gdzie? W Obozie Herosów.
***
Huehuehue *.* A niech już się spotkają. W końcu oboje przeżyli <3 Od razu przepraszam za literówki, szybko piszę, bo muszę ogarnąc swój pokój przed meczem, bo nie obejrzę ;c Grrrr.
Ale chyba nie jest źle :D Ogólnie z rozdziałem..? Co nie x ddd
Za jakieś 3 rozdziały będzie perspektywa Jack'a, chyba, że zmieni mi się koncepcja to dam wczesniej.
I zapraszam na te blogi:
http://percy-x-annabeth.blogspot.com/
http://percy-j-story.blogspot.com/
http://dalsze-losy-herosow.blogspot.com/
A ludzie - niedługo będzie już 9 tysiecy wyświetleń <3 Dziękuję wam *.*
KOMENTUJEMY MISIE <3
Meggi *.*